Ray Liotta nie żyje. Aktor z Chłopców z ferajny zmarł w wieku 67 lat
Nie żyje Ray Liotta, amerykański aktor znany m.in. z filmu Chłopcy z ferajny. W tym roku skończyłby 68 lat.
O jego śmierci poinformowała Jennifer Craig. Przedstawicielka aktora ujawniła, że zmarł we śnie. Aktualnie przebywał na Dominikanie, gdzie był w trakcie kręcenia zdjęć do nowego filmu. Jak na razie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci.
Ray Liotta urodził się 18 grudnia 1954 w Newark. Umiejętności aktorskie szlifował na uniwersytecie w Miami. Po ukończeniu studiów przeniósł się do Nowego Jorku i tam stawiał pierwsze kroki w produkcjach – początkowo telewizyjnych. Jego pierwszym filmem stała się Dzika namiętność, za którą został zresztą nominowany do Złotego Globu. Ostatecznie statuetkę dla najlepszego aktora drugoplanowego otrzymał wówczas Tom Berenger za film Pluton.
Przełomem w jego karierze stała się rola Henry’ego Hilla w Chłopcach z ferajny Martina Scorsese. Produkcja przyniosła Liotcie sławę i międzynarodową rozpoznawalność. Od tamtej pory mógł już starannie wybierać filmy, w których chce zagrać; przez to zresztą jego obecna filmografia nie jest obszerna, ale za to bardzo dobra. Widzieliśmy go choćby w produkcjach takich jak Pole marzeń, Cop Land czy Historia małżeńska.
Ostatnim ukończonym przez niego filmem był Cocaine Bear w reżyserii Elizabeth Banks. Nie ukończył natomiast zdjęć do filmu Niebezpieczne wody – w chwili śmierci był w trakcie kręcenia go na Dominikanie.