Nakręcany hype i lata czekania. Oto gry, które okazały się zmorą dla deweloperów

Nakręcany hype i lata czekania. Oto gry, które okazały się zmorą dla deweloperów
Polecamy! Publicystyka

Już 6 grudnia odbędzie się premiera wyczekiwanego od lat dzieła Femito Uedy – The Last Guardian. Termin debiutu gry Team Ico był w przeciągu siedmiu lat kilkukrotnie zmieniany, głównie przez mozolny proces deweloperski spowodowany technologicznymi zmianami i chęcią dostarczenia możliwie najlepszego produktu. Nadzieje graczy i recenzentów co do możliwości zagrania w duchowego spadkobiercę Ico czy Shadow of The Colossus były wielokrotnie grzebane i w pewnym momencie mało kto wierzył w pomyślny koniec tej długiej historii. Ostatecznie, duży zapał społeczności graczy, wespół z Sony Interactive Entertainment Japan Studios, pozwoliły uwolnić The Last Guardiana z łańcuchów niekończącego się marazmu. Można zastanawiać się, czy tyle lat pracy przy grze przełoży się na jej jakość, czy też nie. Wszystko pokażą recenzje gry, które niedługo pojawią się w sieci. Trzeba jednak zaznaczyć, że produkcja Uedy to nie jedyny rodzynek w branży mogący pochwalić się tak przeciągniętym procesem tworzenia. Jeśli uważacie, że siedem lat to długo, zobaczcie przykłady innych gier, które w podobnym, lub jeszcze większym stopniu wystawiły nerwy swoich fanów na próbę.

L.A. Noire – około 7 lat (Team Bondi, 2004-2011)

W 2003 roku praktycznie nieznane studio deweloperskie z kraju kangurów zapowiedziało swoją pierwszą grę, podkreślając, że powstaje ona z myślą o następcy PlayStation 2. Team Blondi, bo o nich mowa, zawiesili sobie wysoko poprzeczkę, chcąc stworzyć ambitną, niezapomnianą produkcję w klimatach noir, z autorskim silnikiem graficznym, wysokiej jakości voice actingiem i pieczołowicie wdrożonym motion capture. Wszystko to zostało spełnione w finalnym produkcie, jednak Australijczykom zajęło to długie 7 lat! W międzyczasie, w 2006 roku prawa do publikacji L.A Noire zostały przejęte przez Rockstar Games, stąd hucznie zapowiadany kryminał rozgrywający się w Los Angeles w latach 40. ubiegłego wieku stał się grą multiplatformową. Kosztował blisko 50 mln dolarów, lecz finalny efekt był bardzo zadowalający.

L.A. Noire
L.A. Noire

Wspomniana technika przechwytywania ruchu, dzięki 32 kamerom, pozwoliła na niezwykle realistyczne odwzorowanie ludzkiej mimiki twarzy i ruchów ciała. Gra ponadto była chwalona za dobrze poprowadzoną ścieżkę fabularną i gęsty, mroczny klimat znany z filmów noir. Zyskała uznanie wielu graczy i recenzentów na całym świecie, co przy przebitej barierze 6 mln sprzedanych egzemplarzy (dane z vgchartz.com z 22 października 2016 roku) można z całą pewnością uznać za duży sukces.

Na drugiej stronie niezbyt udana ewolucja

Łukasz Kędzierski
O autorze

Łukasz Kędzierski

Redaktor
Fan gier wszech epok stawiający na pierwszym miejscu grywalność, bez względu na gatunek produkcji. Zawsze chętnie odpala gry z PlayStation, czerpiąc z nich nie mniejszą frajdę jak blisko 25 lat temu. W wolnych chwilach pochłania powieści weird fiction oraz pulpowe horrory wydawane w Polsce w latach 90., nie stroni też od dobrego komiksu ze stajni DC.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie