Life is Strange – recenzja trzeciego epizodu. Chwila ciszy przed sztormem

Life is Strange – recenzja trzeciego epizodu. Chwila ciszy przed sztormem

[caption id="attachment_24774" align="aligncenter" width="1920"]Life is Strange Life is Strange[/caption] Trzecia część przygód Max i Chloe jeszcze bardziej zbliża dziewczyny do siebie. Po dramatycznym zakończeniu drugiego odcinka możemy na chwilkę złapać oddech.
Odpalając najnowszy epizod Life is Strange – zatytułowany Chaos Theory – liczyłem na naprawdę dobrą zabawę i muszę przyznać, że po raz trzeci studio Dontnod nie zawiodło. Jeśli chcecie zobaczyć, co pisaliśmy o poprzednich odcinkach, recenzje znajdziecie tutaj (1 epizod) oraz tutaj (2 epizod). Powrót do Arcadia Bay był o tyle ciekawy, że w końcu mogliśmy sprawdzić, jak wcześniej podjęte decyzje zaważą na relacjach Max z otoczeniem. Teraz można powiedzieć z całą pewnością, że w Life is Strange rzeczywiście możemy wpłynąć na to, jak będziemy postrzegani. Jeśli narobiliście sobie wrogów w poprzednich odcinkach, nic nie zostanie zapomniane. Nawet pomniejsze wybory ciągną się za nami jak cień. Najprostszym przykładem jest podlewanie kwiatka we własnym pokoju. Nie myślcie jednak, że podjęte wcześniej wybory wpłyną na to, jakie lokacje odwiedzimy w trzeciej części. Miejsca są te same, lecz zmieniają się wspomniane relacje oraz cała otoczka, jak choćby nagłówki w gazetach, treść przeglądanych stron internetowych czy sms-ów, które dostajemy. Pod koniec poprzedniego epizodu mogliśmy również powstrzymać jedną z osób przed prawdziwą tragedią. Jeśli dobrze wybraliśmy, nadal będziemy utrzymywać z nią kontakt, a do tego zostaniemy lokalnym bohaterem.

Life is Strange - trailer Chaos Theory

Rozpoczynając trzeci odcinek kontynuujemy dramatyczny dzień, który wstrząsnął całym miasteczkiem Arcadia Bay. Max potrzebuje chwili odpoczynku, lecz trzeba przecież rozwiązać zagadkę zaginięcia Rachel Amber. Przed nami długa i pełna atrakcji noc. Mimo wszystko widać, że Max jest trochę zmęczona i nawet akcja epizodu rozwija się bardziej leniwie niż w poprzednich częściach. Twórcy skupili się w trzecim odcinku przede wszystkim na przedstawieniu relacji pomiędzy Max i Chloe. Nocna eskapada do szkoły i włam do pokoju dyrektora, chwile spędzone na basenie czy w pokoju niebieskowłosej bardzo zbliżyły przyjaciółki do siebie. Na forach internetowych fani zaczęli nawet szeptać, czy pomiędzy Max i Chloe nie pojawiła się jakaś chemia. Nadinterpretacja? Ciekawscy niech zagrają i przekonają się sami. Twórcy mieli jednak ważny powód, by jeszcze bardziej zbliżyć Max i Chloe. To potęguje naprawdę mocne tąpnięcie, jakiego doznamy w ostatnich minutach Chaos Theory. Trzeba bowiem zaznaczyć, że leniwe tempo odcinka zwiastuje jedynie wstrząs, który ma przewrócić wszystko do góry nogami.

Life is Strange - tak prezentuje się trzeci epizod

[gallery columns="4" ids="24759,24760,24761,24762,24763,24764,24765,24766,24767,24768,24769,24770,24771,24772,24773,24774"] Nie zdradzę za wiele pisząc, że Max pozna w trzecim epizodzie nowe zastosowanie dla swojej mocy. Twórcy trąbili o tym zapowiadając odcinek Chaos Theory. Jednak kiedy w końcu doszło do owego odkrycia, po prostu zaparło mi dech. Rewelacyjne posunięcie, przestawiające wszystko na nowe tory! Druga myśl – czy w takim razie wszystkie podjęte dotychczas wybory poszły do kosza? Szybko można jednak wywnioskować, że tak nie jest i przy okazji domyślić się, że pstrykane co chwilkę przez naszą bohaterkę zdjęcia będą niezmiernie ważne w czwartym odcinku. Prawdę mówiąc studio Dontnod musiało coś zrobić, by nadal utrzymać zainteresowanie graczy. Trzeci epizod oferuje nam bowiem dokładnie to samo, co dwie poprzednie części. Mamy zabawę z cofaniem czasu, proste questy do wykonania (tym razem konstruujemy bombę domowej roboty i szukamy składników na śniadanie) i nadal prowadzimy śledztwo zmierzające do ustalenia, gdzie podziała się Rachel Amber. Odcinek Chaos Theory byłby jedynie powieleniem schematu, gdyby nie zagranie w ostatnich minutach gry. A tak znowu pozostajemy w szoku i z utęsknieniem oczekujemy kolejnej części.

Werdykt

Studio Dontnod udowodniło trzecim epizodem, że warto postawić na Life is Strange. Dostajemy wspaniałą historię, a nasze wybory z poprzednich części odbijają się piętnem na rozgrywce. Z wielką przyjemnością obserwujemy również, jak zmienia się sama Max, która na początku była naprawdę wyobcowaną dziewczyną. Jej pewność siebie rośnie wraz z postępem śledztwa i zażyłością z Chloe, by zakończenie trzeciego odcinka (nie mamy na nie wpływu!) złamało wszystko jak suchą gałązkę. Opuszczamy Max zagubioną i zdezorientowaną jak nigdy wcześniej... PLUSY:
  • Fabuła wciąga jak bagno
  • Oprawa graficzna
  • Świetna muzyka
  • Relacje między osobami
  • Nowa moc
  • Duża zmiana w historii
 MINUSY:
  • Niezgrana mimika ust z wypowiadanymi słowami
Recenzja Life is Strange powstała w oparciu o wersję gry na PC. Tytuł jest dostępny również na konsole: PlayStation 3, PS4, X360 oraz Xbox One.
Darek Madejski
O autorze

Darek Madejski

Redaktor
Wspomina gaming lat 90. z wielkim sentymentem. Ekspert w dziedzinie retro sprzętu oraz starych konsol. Oprócz duszy kolekcjonera, fan współczesnych gier singleplayer, głównie tych na PlayStation. Specjalista w treściach dotyczących PS Plus oraz promocji. Poza pracą, fan seriali w klimacie postapokaliptycznym, koszenia trawy, rąbania drewna i zajmowania się wszystkim, by tylko nie siedzieć w miejscu.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie