Nie gram w Call of Duty, bo twórcy serii nie znają się na odchudzaniu
Stworzenie produkcji, która zajmuje cały dysk SSD, to genialny w swej prostocie sposób na zmuszenie odbiorcy do grania w tę jedyną grę. Autorzy dużych tytułów nie są jednak świadomi, że zapychając graczom dyski, szkodzą także i sobie.
Niektóre osoby pamiętają jeszcze erę tytułów pudełkowych. W czasach, gdy po miastach w rytmie disco polo biegały dinozaury, można było zakupić grę na błyszczącym CD o pojemności 700MB. Później produkcje zaczęły się stopniowo rozrastać, zajmując kilka krążków. Następnie ktoś mądry (nie pamiętam kto) rzekł: CD is no limit – i w związku z tym wymyślono napędy DVD, by pliki z grami zapisywać na kilku płytach DVD.
Ile zajmuje CoD Warzone? Po zważeniu za dużo!
Nieważne, czy mówimy o tytułach na PC czy konsole – problem jest ten sam. Rozumiem, że technologia poszła do przodu i mamy w niektórych grach fajerwerki, ale bez przesady. Pamiętacie te kontrowersje sprzed paru lat w związku z informacjami, że produkcja będzie zajmowała aż 20GB? Obecnie okazuje się, że 20GB to co najwyżej patch może sobie mieć, natomiast pełny rozmiar gier spokojnie przekracza kilkadziesiąt giga. Upychanie czegoś takiego na CD czy DVD byłoby zabiegiem szalonym i karkołomnym.
Swego czasu pisaliśmy chociażby o pudełkowej wersji Microsoft Flight Simulator na PC – dało się to zrobić, ale wygląda to dość osobliwie. Dlatego coraz więcej twórców decyduje się na wrzucenie do pudełka kluczyka do gry zamiast płytki. Mogłoby się wydawać, że w czasach, gdy dystrybucja elektroniczna powoli wypiera fizyczne wydania, nikt nie musi się już przejmować rozmiarami. Nikt, to znaczy twórcy. Bo gracze łapią się za głowy.
Rozmiar gier, czyli patent twórców Call of Duty na monopol
Rekordy w tej kwestii bije seria CoD. Po ostatnich aktualizacjach Modern Warfare i Warzone fani serii zorientowali się, że gry te zajmują po 250GB. To tyle, ile ma jeden dysk SSD. Co to nam daje? Otóż to, że po zainstalowaniu CoD-a gramy wyłącznie w CoD-a. Nie dlatego, że jest to wspaniała strzelanina. Ale dlatego, że musieliśmy wszystko inne wyrzucić i nie mamy na dysku nic innego.
Próbowano oczywiście rozdzielić tryby gry, pozwalając na oddzielną instalację singla i multi. Niemniej po reakcjach fanów na różnych forach ma się wrażenie, że zabieg ten nie zdał egzaminu. Ostatnio głos w tej sprawie zabrał jeden z byłych pracowników Infinity Ward Robert Bowling. Uważa on, że nie powinno tak być, że gra jest jedyną na dysku i że trzeba ją instalować i usuwać w częściach. To jednak było wyłącznie zdanie byłego pracownika. Dlatego nie zanosi się na to, by Infinity Ward miało w najbliższym czasie zmienić coś w tej kwestii.
Osoba zainteresowana graniem w Call of Duty ma więc tak naprawdę dwie możliwości: zakupić kolejny dysk albo wyczyścić swój, uznając dominację FPS-a i przyznając mu honorowe miejsce na SSD. W obydwu przypadkach gracze są stratni: dysk kosztuje niemało, a poza tym nikt nie chciałby mieć na nim wyłącznie jednej produkcji.
CoD? A niech najpierw schudnie
Na szczęście istnieje też trzecia opcja. Stawia ona na straconej pozycji twórców z Infinity Ward, choć raczej nie przejmują się tym zanadto. Można po prostu omijać szerokim łukiem tak duże gry. Tak robię ja i nie zamierzam na razie tego zmieniać. Być może kiedyś twórcy ciężkich tytułów opanują tajniki sztuki kompresji. A może po prostu zastosują jakąś dietę-cud, by zapanować nad wagą swoich gier. Do tego czasu dziękuję, nie strzelam.