Pierwotny pomysł na kampanię Halo udało się zrealizować dopiero po 20 latach
Okazuje się, że Halo Infinite jest takie, jakim chciano uczynić “jedynkę” z 2001 roku. Chodzi tu, rzecz jasna, o sporych rozmiarów otwarty świat.
Deweloperom nie udało się przed laty – cieszy więc, że w końcu spełniono pierwotne założenia.
Halo Combat Evolved z otwartym światem
Niedawna premiera najnowszej części cyklu Halo okazała się jedną z bardziej udanych w tym roku. Nie dziwi więc, że deweloperzy związani niegdyś z serią gratulują 343 Industries sukcesu. Jednym z nich jest Marcus Lehto, dawniej dyrektor artystyczny w Bungie, obecnie sprawujący pieczę nad serią Battlefield.
Czapki z głów dla moich przyjaciół z 343. Kampania Halo Infinite przywraca magię serii. Naprawdę cieszę się z mojego powrotu do Chiefa!
Marcus Lehto na Twitterze
Pogratulował on sukcesu deweloperom, wyjaśniając jednocześnie, że kampania nowej części “przywraca magię serii”. Jeden z komentujących postanowił zapytać, co projektant miał na myśli. Spytał go, czy chodziło mu o to, że seria powinna mieć bardziej otwarty charakter w odniesieniu do eksploracji świata.
Tak, absolutnie. Kiedy tworzyliśmy pierwsze demo, zamierzaliśmy zrobić z niego otwarty świat. Najbliżej tego celu był poziom The Silent Cartographer.
Marcus Lehto
Okazuje się więc, że seria Halo jeszcze przed premierą pierwszej części miała docelowo zaoferować otwarty świat. Zapewne na przeszkodzie stanęły ograniczenia ówczesnego sprzętu. Wspomniany tu poziom “The Silent Cartographer” okazał się jednym z najbardziej rewolucyjnych etapów w historii gier. Misja ta pozwoliła nam na przebijanie się przez zastępy wrogów na wyjątkowo dużej mapie – z samochodami i innymi żołnierzami NPC. W tamtych latach było to coś, czego świat FPS-ów za bardzo nie widział.
Ciekawe jest to, że w kolejnych latach twórcom nie zależało aż tak bardzo na powrocie do oryginalnego pomysłu. Choć pojawiały się coraz bardziej otwarte etapy, pełen sandbox nastąpił dopiero za sprawą Infinite.