Gran Turismo 2 to najlepsza ścigałka w historii? Mam na to mocne argumenty

Gran Turismo 2
PG Exclusive Retro

Czy Gran Turismo 2 zasługuje na miano najlepszej gry wyścigowej w historii gamingu? To śmiała teza, ale jednak poparta wieloma konkretnymi argumentami. Dziś w ramach naszego cyklu retro rzucimy okiem na to, co przed laty przygotowało dla nas studio Polyphony Digital. Jeszcze przed nastaniem 2000 roku, gracze mogli usiąść za kółkiem setek wirtualnych maszyn i… było to doświadczeniem iście genialnym. 3, 2, 1… Start!

Wszyscy kochamy gry wyścigowe

Niezależnie od nastrojów graczy i panującej mody, gry wyścigowe zawsze będą znajdowały grono wiernych fanów i nowych odbiorców. To jeden z tych klasycznych gatunków gier, podobnie zresztą jak bijatyki. Bawią zawsze, niezależnie od wieku, poziomu zaawansowania, pochodzenia, a nawet i zainteresowań. Większość z nas uwielbia szybkie auta tak samo, jak możliwość piekielnie szybkiej rywalizacji na torze. Na co dzień jest to dla nas (z reguły) niedostępne, dlatego wirtualne wyścigi stanowią genialny sposób na odskoczenie tej “szarej” rzeczywistości. Tym bardziej, gdy z głośników przygrywa nam cudowna kompozycja muzyczna, a na horyzoncie majaczy słońce i inne egzotyczne pejzaże. Nawet jeżeli są trochę rozpikselowane.

A takie było legendarne Gran Turismo 2. Gra powoli zamykała cykl życia pierwszego PlayStation i miała stanowić jedno z ostatnich mocnych uderzeń na tej konsoli. Chyba mało kto oczekiwał, że “cios” będzie aż tak mocny. Deweloperzy zaskoczeni sukcesem pierwszej odsłony stanęli na wysokości zadania i dostarczyli graczom niemalże Święty Graal gier wyścigowych. Jaka była historia tego tytułu?

Gran Turismo 2 - screen z gry, czerwone auto

Perła w koronie — symulacja

Po wydaniu pierwszej odsłony serii nazwanej Gran Turismo, twórcy z Polyphony Digital przeżyli niemały szok. Otwarcie nowej marki okazało się strzałem w dziesiątkę — i to dosłownie, bo gra rozeszła się w ponad 10 milionach egzemplarzy. Taki sukces nie mógł nie zaowocować kontynuacją. Jeszcze w tej samej generacji, czyli na pierwszym PlayStation ukazała się druga odsłona serii i o matko, jak to im się udało.

Wiemy, że gdy coś jest do wszystkiego, to tym samym nadaje się do niczego, prawda? To powiedzenie z reguły się sprawdza, ale niekoniecznie w przypadku omawianej serii. W przypadku drugiej odsłony gracze otrzymali tytuł iście wyjątkowy — bo zawierający taki ogrom różnorodnych treści i mechanik, że będący w stanie zadowolić absolutnie przeciwne grupy graczy — hardkorowych maniaków i nowicjuszy.

Tryb arcade był w stanie rozkochać w sobie każdego, nawet nie najlepiej radzącego sobie z padem. Za rozgrywkę odpowiadał ryk silników, świetna muzyka i poczucie prędkości. Dodatkowym czynnikiem był wybór aut, bo niektórzy mogli znaleźć w wirtualnym garażu coś, co sami trzymają przed domem. Ci bardziej wymagający mogli skorzystać z trybu symulacyjnego. To istna perła w koronie serii. Brak miejsca na błędy, szalenie wymagający każdy aspekt wyścigu i tak ogromna satysfakcja, gdy uda się pokonać wredny zakręt nie tracąc przy tym prędkości… czy też kontroli nad pojazdem.

Magia Gran Turismo 2 tkwi w szczegółach

Co zabawne, nawet w momencie premiery niektórzy recenzenci zwracali uwagę, że “w sumie to grafika mogłaby być lepsza”. Było kilka pomniejszych zarzutów dotyczących aspektów technologicznych. Te pozwalają nam dziś stwierdzić, że pod względem choćby wizualnym, Gran Turismo 2 wcale nie wyprzedzało swoich czasów. To trochę zaskakujące w przypadku gry wyścigowej — te z reguły mocno opierają się nie tylko na gameplayu, ale i aspekcie wizualnym. To nie tak, że gra była brzydka — deweloperzy mogli z nie jednak wycisnąć coś więcej. W czym zatem tkwiła ta magia i przepis na sukces?

Odpowiedź jest prosta. Pod każdym innym względem gra była w zasadzie bezkonkurencyjna i ocierająca się o perfekcję. Twórcy zagwarantowali graczom dostęp do ogromnej biblioteki aut. Do naszej dyspozycji oddano ponad 500 szczegółowo i wiernie odwzorowanych pojazdów różnych marek, z różnych lat i o bardzo zróżnicowanej specyfice. Nie brakowało klasyków włoskiej motoryzacji, przepotężnych muscle carów z USA, czy też japońskich wyścigówek biorących każdy zakręt bokiem. Same auta nie były jednak tylko odpowiednio przygotowanymi skórkami. Deweloperzy podeszli do przygotowania każdego modelu niezwykle pieczołowicie. Przeczytałem w sieci opinię, iż przed zakupem nowej fury można śmiało wybrać się na jazdę testową w Gran Turismo 2 – auto i tak będzie zachowywać się zupełnie jak w rzeczywistości. To chyba wystarczająca reklama modelu jazdy i szczegółowego odwzorowania każdego z samochodów.

Dość powiedzieć, że prezentacja aut w formie wideo trwa praktycznie pół godziny:

A to jeszcze nie koniec zalet!

Piąta gęstość zawartości

Tyle samochodów może przytłaczać. Jak oni to zebrali?! Diabeł tkwi w szczegółach — diabeł, jak i cecha szczególna serii. Otóż Gran Turismo 2 to nie tylko supersamochody, najszybsze bolidy i wyjątkowe pojazdy o wartości setek tysięcy czy milionów. To również relatywnie zwykłe auta. Na liście bez trudu znajdziemy kilka pozycji kompaktowych Fiatów, Forda Focusa czy japońskich aut miejskich. Mogliśmy jeździć praktycznie wszystkim, nawet autami rajdowymi w ramach trybu arcade.

Sprawdź inne gry retro!

No właśnie, tryby. Jako gracze mogliśmy podchodzić do zabawy na multum sposobów. Flagowym trybem z pewnością była swego rodzaju kampania, w ramach której musieliśmy opanować kolejne serie wyścigowe i zdobywać majątek. Ten pozwalał nam na kupowanie kolejnych fur do garażu. Tworzyliśmy w ten sposób wyjątkową kolekcję. Każde auto dało się modyfikować, a w międzyczasie do naszej dyspozycji oddano kilka innych trybów. Były wyścigi driftu, rajdy czy testy licencyjne. Nie brakowało też przeszło 20 szczegółowo odwzorowanych tras, na dodatek z wieloma ich wariantami. Wisienką na torcie była jednak rozgrywka dla dwóch graczy. Nie ma nic lepszego, niż udowodnienie swojej racji na torze wyścigowym.

Gran Turismo 2 perspektywa pierwszoosobowa

Gran Turismo to legendarna i wciąż żywa seria

Z perspektywy czasu możemy stwierdzić, że rozpoczęcie serii wymagających i świetnie zrealizowanych gier wyścigowych w 1997 roku było strzałem w dziesiątkę. Na przestrzeni tych prawie 3 dekad gracze otrzymali łącznie 8 gier. Wśród nich wymienić należy odsłony numerowane od 1 do 7, a także edycję Sport poprzedzającą wydaną na PS4 i PS5 “siódemkę”. Łącznie w ciągu tych lat seria rozeszła się w nakładzie aż ponad 70 milionów egzemplarzy. I jest to genialny wynik, jeżeli weźmiemy pod uwagę pewien bardzo istotny czynnik.

Chodzi oczywiście o fakt, że Gran Turismo zawsze było szalenie specyficzną serią. Określenie gry jako “simracing” jest nieprzypadkowe. Chociaż gra pozwala nam na szereg ułatwień, to ostatecznie jej charakter jest bardzo konkretny i nijak ma się do czysto zręcznościowych produkcji pokroju serii Need for Speed czy Burnout. Mimo upływu lat cykl ten zachował swój wyjątkowy charakter. Twórcy nie dali się nawet pokusom związanym z nowymi trendami, jak w przypadku festiwalowych gier, czego przykładem jest ostatnie The Crew, a także seria Forza Motorsport. Zawsze było tak samo — wymuskanie, perfekcyjnie, niemalże idealnie.

I chyba za to gracze pokochali nie tylko “dwójkę”, lecz również całą serię na przestrzeni lat. Ta stanowi również o kawale historii marki PlayStation. Każda edycja konsoli Sony, od pierwszej do najnowszej piątej posiadała swoje Gran Turismo. PS5 dzieli, póki co, siódmą odsłonę z poprzednią generacją, ale jesteśmy pewni, że wkrótce otrzyma swoją własną część. I tego sobie, oraz wam graczom życzę. Bo poszczególne odsłony są z jednej strony na tyle podobne, że wiemy czego się spodziewać, z drugiej potrafią dawać nam coś ekstra. To jest świetnie!

Dawid Szafraniak
O autorze

Dawid Szafraniak

Redaktor
Pierwsze growe szlify zbierał jeszcze w erze PS1, aby później zapoznawać się z kolejnymi wcieleniami japońskiej konsoli, skosztować Xboksa i Switcha. Ostatecznie najbardziej lubi PC, a ostatnio nawet i granie w chmurze. Królują u niego FPS-y, gry akcji nieczęsto górujące nad filmami i tytuły wyścigowe, które podobno #nikogo. Święta Trójca gamingu? Pierwsze Modern Warfare, seria Mass Effect i Uncharted. Bez tego nic nie miałoby sensu. Poza grami lubi planować kolejne podróże i chwytać za aparat fotograficzny podczas meczów piłki nożnej.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie