G2A obrywa. Deweloperzy: ściągajcie pirackie gry, zamiast tam kupować
Platforma G2A ponownie stoi w ogniu krytyki. Tym razem burzę wywołał wpis brytyjskiego wydawcy No More Robots, który radzi, by lepiej ściągać piraty niż zaglądać na G2A. Dlaczego?
Platforma G2A, zajmująca się sprzedażą kluczy do gier, po raz kolejny rozwścieczyła deweloperów. Sprawę rozpoczął na Twitterze Mike Rose z No More Robots, firmy, która wydaje np. grę Descenders. Zauważył on, że oferta G2A (dzięki reklamom Google), wyskakuje w wynikach wyszukiwania wyżej niż oferta samego wydawcy. Na krótkim filmiku pokazał on (wideo poniżej), że takich reklam nie da się wyłączyć.
G2A wykupiła sponsorowane reklamy w Google, co oznacza, że podczas wyszukiwania naszych gier, G2A pojawia się nad naszymi linkami – i mamy zero pieniędzy za nasze gry, jeśli ludzie kupują za pośrednictwem reklam – skarży się Mike Rose. Dodaje: Jeśli zamierzasz kupić grę z G2A, po prostu ściągnij pirata! Autentycznie! Deweloperzy i tak nie widzą ani grosza w obu przypadkach, więc wolelibyśmy, żeby platforma G2A też nie widziała pieniędzy.
In the latest episode of Fuck G2A:
G2A has taken out sponsored ads on Google, which mean that when you search for our games, you get G2A popping up above our own links — and we make zero money on our games if people buy through the ads.
And when you try to turn their ads off… pic.twitter.com/hSiIkaOLle
— Mike Rose (@RaveofRavendale) 29 czerwca 2019
Wątek szybko się rozbudował i pojawiły się w nim głosy kolejnych deweloperów, którzy również doradzają nam torrenty zamiast G2A. Studio RageSquid apeluje: Proszę, użyjcie torrentów zamiast kupować nasze gry na G2A.
Rami Ismail z firmy Vlambeer pisze natomiast: Jeśli nie możesz sobie pozwolić lub nie chcesz kupować naszych gier w pełnej cenie, piratuj je, a nie kupuj od sprzedawcy kluczy. Strony te kosztują nas tak wiele czasu poświęcanego na obsługę klienta, sprawdzanie zgłoszeń dotyczących fałszywych kluczy, ustalanie obciążeń zwrotnych z kart kredytowych i wiele innych.
I chyba o te ostatnie zdanie złość niektórych deweloperów się rozbija. Twórcy otrzymują naturalnie pieniądze za sprzedaż ich gier na G2A, lecz muszą się zmagać z reklamacjami, co zajmuje im sporo czasu oraz pracy.