Dodatek do Doom Eternal zapowiada się dobrze, ale i tak go nie kupię
Przedstawiony niedawno Doom Eternal: The Ancient Gods wygląda kozacko, ale już wiem, że się na niego nie zdecyduję. Mam ku temu konkretne powody.
Bethesda w trakcie Gamescomu przedstawiła pierwsze duże rozszerzenie do Dooma Eternal. Nie jakieś tam małe DLC z kilkoma skinami. Doom Eternal: The Ancient Gods ma przynieść graczom jeszcze większą dawkę posoki wyciekającej z ekranu, więcej monstrów, a nawet jeszcze większy poziom trudności! Na litość boską, już Eternal nie należał dla takiego dziadygi jak ja do prostych wyzwań, więc tym bardziej z przerażeniem patrzę w stronę The Ancient Gods. To jednak nie jest argument, dla którego tej gry nie kupię. I nie jest też dla mnie to, że nie będzie potrzebna podstawka, aby w to rozszerzenie zagrać.
Po pierwsze niczym demony, przeraża mnie cena. Bethesda stwierdziła że nie będzie dla graczy problemem wytrząsnąć z portfela 84 zł za dodatek i to taki, który stanowi pierwszą z dwóch części (nie bez powodu pełna nazwa dodatku to The Ancient Gods, Part One). Przypomnijmy że obecnie podstawową wersję gry dostaniemy za około 119 zł, a jak dobrze poszukamy, to i za mniej (w kilku sklepach bez problemu znalazłem w cenie 89 zł w wersji na PC). Domyślam się, że skoro podstawka oferowała około kilkunastu godzin naprawdę dobrej zabawy, tak dodatek zaoferuje jakieś kilka, niemniej satysfakcjonujących. Trochę to niepokojące jak za cenę 84 zł. Fakt znajdą się tacy, którzy kupią pakiet dwóch DLC w ramach przepustki sezonowej i troszeczkę zaoszczędzą. Wtedy za dwa dodatki zapłacimy 125 zł. Niby lepiej, ale…
Doom Eternal: The Ancient Gods to ciągle ten sam Doom. Wpadamy na arenę, niszczymy stwory, otwieramy bramy i znowu rzucamy się w wir walki na kolejnej arenie. Oczywiście, nie można odmówić Doomowi naprawdę sporej dawki efekciarstwa, mega miodności, która się wylewa z ekranu niczym kałduny nad polskim morzem, ale ile można tej szaleńczej walki jeszcze przyjąć na klatę?
Pamiętam, kiedy CD Projekt RED wypuściło dwa duże dodatki do Wiedźmina 3. To był dopiero konkret! Pierwszy ponad 10 godzin zabawy, drugi ponad 20. Dodatkowo w niższej cenie niż DLC do Dooma i wątkiem fabularnym wciągającym od pierwszych minut. W takie dodatki jest sens grać, przynajmniej dla takiego dziada jak ja, który gdzieś tam próbuje grać pomiędzy pracą, obowiązkami rodzinnymi i jeszcze raz pracą (czasami jest czas na sen, ale sporadycznie). Także póki co dziękuję i poczekam, chyba że pojawi się posucha lub pakiet The Ancient Gods będzie kosztować tyle, co plastikowy medalik w dewocjonaliach.