Diablo IV bez mikrotransakcji? Były prezes Blizzarda chciał “odejść od modelu gier-usług”
Mike Ybarra mógł zaskarbić sobie miłość graczy i nienawiść twórców. Wszystko przez to, że chciał ograniczyć mikrotransakcje w Diablo IV i innych tytułach studia.
Dziś to nie do pomyślenia, żeby Blizzard miał odejść od modelu gier-usług, jednocześnie ograniczając wszelkie mikropłatności w swoich tytułach albo kompletnie je wyeliminować. Brzmi jak bajka i to z tych mniej prawdopodobnych. Ale kiedyś…
Diablo IV faktycznie mogło nie być grą-usługą
Znany dziennikarz branżowy Jason Schreier w swojej ostatnio wydanej książce na temat historii Blizzarda (opisał w niej mnóstwo anulowanych projektów firmy) wyjawił wiele zakulisowych informacji prosto ze studia. Przede wszystkim nawiązał do czasów, gdy firmą zarządzał Mike Ybarra. Były prezes miał wielkie plany, aby zaskarbić sobie miłość graczy, ale do akcji wkroczył Microsoft i… wszystko szlag trafił.
Jeszcze zanim gigant z Redmond przejął Activision Blizzard, Ybarra miał ambitne plany na temat przyszłości firmy. Chciał, aby deweloperzy poważnie ograniczyli mikropłatności w swoich grach, w tym m.in. w Diablo IV. Ba, miał nawet ambicje, aby za jego rządów Blizzard “odszedł od modelu gier-usług”. Jego decyzje miały spowodować, że nie był zbyt lubiany wśród deweloperów.
I choć dla graczy mogłoby to oszczędzić wiele nerwów i niepokoju – wszak Diablo IV zebrało bęcki od fanów, a taki Overwatch 2 jest uznawany za jedną z obecnie najgorzej rozwijanych gier studia, Ybarra odszedł, gdy Microsoftowi udało się w końcu dokończyć transakcję. Płatności w grach pozostały, co chyba przełożyło się na spektakularny sukces. Gracze w Diablo IV wydali przecież ponad 150 mln dolarów na tego typu zawartość. Nawet mimo wielokrotnie kontrowersyjnych, wysokich cen poszczególnych przedmiotów.
Źródło: tech4gamers