Gracze rzucili się na banany warte nawet 5 tys. zł. Absurdalna popularność darmowej gry Steam
Banana to idiotycznie prosta gra, która obecnie cieszy się gigantyczną popularnością na Steam. W praktyce to cyfrowa, legalna farma pieniędzy.
To nic nowego, że gracze czasami nie mają hamulców i w nierzadko idiotyczny sposób rzucają się na cyfrowe pierdółki warte fortunę. Skiny do CS-a to jedna sprawa, ale wirtualne… banany? No dajcie spokój!
Banana podbiło Steam, bo gracze są dziwni
Coś jest bardzo nie tak z gamingiem, skoro gracze aż tak rzucili się na darmową grę na Steam, która w szczytowym momencie zainteresowała ponad 300 tysięcy użytkowników platformy. I może jeszcze zrozumiałbym, gdyby chodziło o coś naprawdę dobrego, po prostu objawienie w segmencie free-to-play. Nie. Zamiast tego chodzi o banana.
A dokładniej Banana, bo tak nazywa się nowa gra na Steam, która zadebiutowała jakiś czas temu, ale szeroki rozgłos zyskała właśnie teraz. Ogromna liczba graczy spowodowała, że produkcja w rankingu popularności platformy od Valve prześcignęła Team Fortress 2, Apex Legends, GTA V czy Helldivers 2. Jakim cudem? Prostym – to zwyczajnie w świecie legalna farma pieniędzy. Klasycznie już zakładam scenariusz chwilowego boomu, a potem olbrzymiego krachu.
Banana jest clickerem w stylu najgorszych tytułów z tego segmentu. Rozgrywka opiera się na kliknięciu koślawie narysowanego banana na środku ekranu. I nie, w zamian nie dostajemy żadnych osiągnięć (no, jedno za pojedyncze kliknięcie). Zamiast tego raz na jakiś “wydropimy” cyfrowy przedmiot – banana, rzecz jasna – który można sprzedać na rynku społeczności. Wbrew pozorom te “skiny” nie mają użyteczności w grze (choć istnieją w niej nawet mikropłatności w cyfrowym sklepie z bananami), ale twórca obiecuje, że zaimplementuje taką opcję.
Jak szybko zarobić i się nie narobić
Zamiast tego gracze rzucili się na dziwaczną szarą strefę spekulacyjną w gamingu. Nikt nie wie, do czego to tak naprawdę prowadzi, ale przedmioty z gry na rynku da się kupić już od paru groszy. To akurat te najpopularniejsze. Te mniej popularne, “dropiące” znacznie rzadziej, warte są – wedle obecnych ofert – po 300 zł, ponad 3 tys. zł, a “specjalny złoty banan” to koszt nawet ponad 5 tysięcy złotych. Co ciekawe, ludzie to kupują, bo da się znaleźć historię sprzedaży przedmiotów za 800 czy nawet 2 tys. zł.
Twórcy przyznali już, że w grze znaczna część graczy to tak naprawdę boty farmiące przedmioty. To lukratywny biznes już teraz, więc gracze rzucili się na grę, mając nadzieję na zgarnięcie szybkiego grosza. Czy ma to jedna przyszłość? No cóż…
Źródło: TheGamer