Drogi Ubisoft, tak wygląda Remake – Demon’s Souls ośmiesza Prince of Persia
Słowo remake w grach Demon’s Souls i Prince of Persia: Sands of Time ma różne znaczenie. W przypadku Ubisoftu, to tylko placebo podane umierającej marce.
Dotychczas myślałem, że mistrzem w sprawianiu sobie złej reklamy jest Epic Games Store. Polityka tego sklepu jest delikatnie mówiąc niezbyt sprawiedliwa wobec graczy. Jednak na świecie istnieje zło znacznie potężniejsze. Ma oczy, ręce i głęboki portfel. Zarabia na naiwnych użytkownikach, którzy liczą na zakup produkcji przyjemnej wizualnie i konkretnej w treści. Imię tej bestii znane jest nam od kilkudziesięciu lat, ale dopiero teraz zaczynamy zauważać jej złowrogie macki. Nie sprawia nam bólu fizycznego, a jednak podsuwa truciznę, wypełnioną pustymi obietnicami, które wewnętrznie ranią. O kim mowa? Przywitajcie się z Ubisoftem.
Studio to, paradoksalnie, zrodziło naprawdę świetne marki takie jak Splinter Cell, Assassin’s Creed, Rainbow Six. W tamtym czasie mieli wysoką pozycję w branży gamedev. Aczkolwiek z kolejnymi odsłonami swoich gier zaczęli wkraczać na ciemną stronę mocy. Powtarzalność, schematyczność, niedopracowanie to cechy, które niczym łatka przyklejały się do ich najnowszych produkcji. Mimo to miałem nadzieję, że studio stanie na nogi i jego pracownicy wezmą się za robienie nowych tytułów w ciekawym uniwersum, albo choć przywrócą do życia dawne IP jak wspomniany Splinter Cell i Prince of Persia. I los tak chciał, że padło na kultowego PoP-a.
Prince of Persia: Sands of Time Remake to bolesny cios dla fanów serii
O szykowanym powrocie księcia dowiedzieliśmy się jeszcze przed oficjalną zapowiedzią – możemy podziękować niektórym sklepom jak również rosyjskiemu oddziałowi Uplay. Przecieki nie zdradzały zbyt wiele, ale naprowadzały na konkretną grę z tego uniwersum. Wówczas wstrzymaliśmy oddech i przed nami ukazał się napis Prince of Persia: Sands of Time z dopiskiem Remake. Materiały reklamowe z odświeżonej wersji z 2003 roku akurat pojawiły się w ten sam dzień, na kiedy była zaplanowana konferencja Ubisoft Forward. Powiedziałem sobie wtedy, że na bank za kilka godzin zobaczymy trailer. I tak się stało. Ale po obejrzeniu zapowiedzi gry wcale nie naszła mnie nostalgia, a chęć cofnięcia czasu. Gdybym miał sztylet księcia wypełniony piaskiem, to zużyłbym go w całości, by powstrzymać Ubisoft jeszcze przed wczesną fazą projektowania Remake’u.
Nowy Prince of Persia: Sands of Time na zwiastunie wygląda tragicznie. Do warstwy rozgrywki raczej nie można się odnieść przed jej przetestowaniem, ale pod względem zaprezentowanej grafiki jak najbardziej. Jest baśniowo i cukierkowo jak w oryginale, ale wyraźnie przesadzili. Z pecetowej legendy twórcy zrobili “gierkę na smartfona”. Wygląda tak, jakby Francuzi zaczęli tworzyć ją w 2012 i od tamtego momentu nie modyfikowali silnika graficznego. A prawda jest taka, że pierwsze linijki kodu napisano w 2018?! Co miało do powiedzenia Ubisoft, gdy gracze podnieśli głos na widok PoP:SoT?
W szczycie pracowało nad nim 170 pracowników, nie mówiąc o pozostałych inwestycjach w infrastrukturę i przygotowaniach, aby stworzyć nowoczesną grę. Nie było żadnych cięć w budżecie oraz ograniczeń czasowych.
Wygląd gry nie ma nic wspólnego z cięciami budżetowymi, liczebnością zespołu, ani czasem zarezerwowanym na produkcje. Więc mieli środki i wszystko co potrzebne do zrobienia przyzwoitej oprawy graficznej, ale im nie zależało? A może jednak były jakieś problemy natury technicznej? Podobno jakieś były i to związane bezpośrednio z silnikiem gry…
Silnik Anvil został stworzony głównie do gier z otwartym światem. Tytuł, nad którym pracujemy, jest krótką i liniową grą, bez otwartego świata, co sprawia sporo problemów, których jesteśmy świadomi.
No dobra, skoro stwierdzono taką przypadłość w trakcie korzystania z Anvila, to czemu nie wybrali silnika bardziej odpowiadającego typowi gry? Ubisoft chyba nie ma dobrych odpowiedzi. Aczkolwiek nie można odmówić im tego, że próbują odnaleźć się w nieprzyjemnej sytuacji. Zapowiedzieli nawet zmiany w szacie graficznej, czego efekty możemy zobaczyć poniżej.
Czy jest lepiej niż wcześniej? Szczerze, to tak średnio. No sami spójrzcie… Na oko podnieśli kontrast, podkręcili saturację kolorów i delikatnie przemodelowali twarz księżniczki Farah. Poprzez przyciemnienie obrazu widać więcej szczegółów w trójwymiarowych modelach, a dodatkowo lepiej zaznacza się na nich światło. I tak naprawdę to wszystko. Nie jestem pewny, czy zbliżonego efektu nie udałoby się uzyskać z użyciem profilu kolorów dostępnego w monitorze lub sterownikach Nvidii. Ubisoft zdaje się jechać dalej swoją karawaną, kompletnie nie zwracając uwagi na szczekające w tle psy. Ich wizję tworzenia Prince of Persia: Sands of Time Remake najlepiej podsumowują ich własne słowa:
Dla nas w Ubisofcie jakość ma najwyższy priorytet i było to coś, co mieliśmy na uwadze cały czas
Demon’s Souls to przykład, jak powinien wyglądać remake
Mam wrażenie, że Ubisoft zapomniał, czym jest jakość w grach i nie zdaje sobie sprawy jak powinien wyglądać prawdziwy remake. Pracownicy tego studio powinni obejrzeć sobie zwiastuny innych gier zanim zaczną robić własne. Przykładowo, niech odpalą sobie najnowszy film z Demon’s Souls Remake. Gameplay jest tu tak soczysty, że można jeść go garściami. Oprawa graficzna jest świetna i wiernie oddaje klimat pierwowzoru z 2009. Jest mrocznie, ale niezbyt szaroburo jak w Dark Souls… Zastosowane oświetlenie świetnie eksponuje architekturę i roślinność. Animacja przeciwników jest płynna i naturalna. Natomiast modele postaci, a szczególnie bossów, cud miód i malina. No ba, to jest prawdziwy next-gen. Gra, której na pewno nie odpalę na komórce. Nie podoba mi się to, że Sony zamierza wypuścić remake wyłącznie na PS5, ale nie ma to żadnego wpływu na jej odbiór.
Można? No pewnie, że tak, tylko trzeba patrzeć przez pryzmat rewolucji i potrzebnych zmian! Ubisoft niech nie próbuje nawet tłumaczyć się wielkim ryzykiem odświeżania kultowych dzieł, bo nie tylko oni je podejmują. Blue Point wzięli na swoje barki tytuł kanoniczny dla gatunku soulslike, Capcom legendarny Resident Evil 2, PlayMagic szpiegowskie XIII, a Vicarious Visions zręcznościowy symulator Tony Hawk Pro Skater 1+2. To są faktyczne dowody na to, że można robić Remake, który odzwierciedla najlepsze cechy marki. Oczywiście mówimy tylko o aspektach wizualnych, nie skupiając się na warstwie rozgrywki.
Ale nawet to dla Ubisoft może być trudne, bowiem pracują tyle, by zarobić i się nie narobić. Czuję jednak, że niedługo będą musieli zaadaptować się do nowych warunków w branży gier. W przyszłości to użytkownicy zagłosują na ich grę portfelem, a nie ocenami w recenzjach. I wtedy skończy się Ubisoft, którego nie lubimy i może zacznie Ubisoft, który podziwiamy za wspaniałe marki.