Ubisoft straszy nas jeszcze większymi światami w grach
Ubisoft pochwalił się nową technologią, która znacznie może przysłużyć się tworzeniu gier. Problem w tym, że dla graczy to niekoniecznie dobra wiadomość.
Technologia Scalar to rozwiązanie oparte na chmurze, ale brzmi niezwykle ambitnie i, szczerze mówiąc, nieco przerażająco.
Ubisoft pokazuje Scalar
Niedługo rozpocznie się konferencja Game Developers Conference, czyli bardzo istotne dla branży gier wideo wydarzenie. Nieco przedwcześnie Ubisoft postanowił zajawić nam nową technologię, która ma kompletnie ułatwić tworzenie otwartych światów, a gracze mogą liczyć na jeszcze większe mapy, pełne niezwykłej liczby detali. Brzmi… przerażająco.
Technologia ta opiera się na chmurze i obecnie nosi nazwę Scalar. Powstała w Sztokholmskim oddziale firmy, ale wpływ na jej tworzenie miały też studia z Helsinek, Bukaresztu i Kijowa oraz Massive Entertainment. Twórcy zarzekają się, że rozwiązanie zostanie udostępnione każdemu studiu, które potrzebuje narzędzi opartych na chmurze. W międzyczasie w Sztokholmie powstaje zupełnie nowe IP mające pokazać moc Scalara.
Czymże to jednak jest? Dla twórców gier – zapewne sporym ułatwieniem i kolejnym krokiem milowym ku “prawdziwej” nowej generacji. Dla graczy? No cóż… Jeżeli tak jak ja nie mogliście ukończyć Assassin’s Creed Valhalla, bo czuliście się przytłoczeni zawartością, a kolejne części Far Cry wydają Wam się głównie dostarczać nam coraz większe mapy – technologia od Ubi brzmi jak groźba.
Scalar uruchamia elementy silników gier (jak audio, fizyka czy AI) jako osobne podsystemy w chmurze. Następnie praca nad nimi zostaje podzielona na “potencjalnie nieograniczoną liczbę maszyn”.
Ubi grozi nam jeszcze większymi światami
Zdaniem firmy, Scalar pozwala na “praktycznie nieskończoną ilość mocy obliczeniowej”. Dla nas – graczy – oznacza to możliwość grania w jeszcze większe produkcje, pełne drobnych detali. Potencjalnie istnieje nawet możliwość kształtowania większego wpływu odbiorcy na świat gry. Co więcej – Scalar to także możliwość stworzenia jeszcze większych map dla jeszcze większej liczby graczy jednocześnie.
Do tego technologia na bieżąco zarządza procesami komputera, dzięki czemu aktywne są tylko te procesy, które obecnie wykorzystywane są przez gracza. Oznacza to mniejsze zużycie zasobów komputera. No i twórcy mogliby łatać grę w chmurze. Gracze nie musieliby więc pobierać regularnych aktualizacji czy paczek z zawartością.
Brzmi to wszystko tak dobrze, że aż się boję. Z jednej strony – świetnie, uwielbiam ambitne pomysły. Kocham też otwarte światy i możliwość ich szczegółowego zwiedzania. No ale wydany jakiś czas temu AC Valhalla okazał się tak wielką grą, że… nawet jej nie ukończyłem. I wiele produkcji od Ubi reprezentuje podobną ideę. Czy naprawdę potrzebujemy więc jeszcze większych światów? Nie lepiej skupić się nad czymś, co gracz faktycznie będzie mógł poznać wzdłuż i wszerz i odpowiednio docenić?