Fanboje Nintendo kontratakują. Nowa Zelda dostała ocenę 6/10, a recenzent ma przekichane
The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom dostało jedną recenzję zwieńczoną oceną 6/10. Fanboje Nintendo się zagotowali, no bo jak to tak?
Tego typu sytuacje nie należą niestety do rzadkości. Fani to jedno, a fanboje… o, rany. To już zupełnie inna para kaloszy. Nowa Zelda już się ukazała i z miejsca spotkała się z przytłaczająco pozytywnym przyjęciem. Historycznym wręcz. Tak wysokie noty najwyraźniej nie wystarczyły niektórym fanom (czy raczej – fanbojom), bo przyczepili się do jednej recenzji od serwisu Gfinity. Autor tej opinii wystawił grze notę 6/10, czyli obecnie najniższą na Metacriticu. I właśnie fakt, iż wlicza się ona do średniej, rozzłościł graczy.
Zbyt niska ocena The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom
Przyznam, że czytałem tę opinię i jest bardzo sensowna i poparta wieloma argumentami, z którymi ciężko się spierać. Autor na wstępie zasadniczo zaznacza, że nigdy wielkim fanem BotW nie był, a TotK jest ponoć skrajnie podobne do poprzedniczki. Jego zdaniem to wciąż udana gra, ale taka, która “nie ma ducha Zeldy”. Część argumentów zrozumieją nawet osoby najbardziej zachwycone poprzednią częścią. No ale nie wszyscy, bo w komentarzach na Twitterze dosłownie wrze.
Wiele osób zarzuca recenzentowi “żerowanie pod kliki”. Inni krytykują go za brak obiektywizmu, co jest oczywiście jednoznacznym dowodem na to, że ktoś tu nie wie, czym recenzja jest. To w końcu wyrażenie własnej opinii. Gdybym miał ocenić wyjątkowo dobrze przyjęte Horizon (obydwie części), dałbym im pewnie 6/10 max. Macie prawo się nie zgadzać, ale ja też mam prawo do własnej opinii. Tak samo jest w przypadku nowej Zeldy i recenzji od Gfinity.
“Tchórz piszący tę recenzję zmienił profil na “prywatny”. Kokieteryjny w recenzji, ale nie kiedy przychodzi zmierzyć się z krytyką innych” – grzmi jeden z toksycznych fanbojów, wyraźnie chcący naparzać się na pięści za wystawienie jego ukochanej grze wideo zbyt niskiej oceny. No bo tak jest. Nie sądzicie, że to trochę kuriozalne? Pochwały to jedno, ale walka w imieniu miliardowej korporacji, jaką jest Nintendo to już trochę przesada. Albo może mi się tylko tak wydaje.