Test Trust GXT 322 Dynamic Headset, czyli tańsza wersja słuchawek gamingowych

Test Trust GXT 322 Dynamic Headset, czyli tańsza wersja słuchawek gamingowych
Polecamy! Testy

Ponownie sięgamy po sprzęt z niższej półki cenowej i sprawdzamy, czy można bez zbędnych kosztów wygodnie pograć.

Po teście taniej myszki dla gracza Trust GXT 111, na którą trzeba wydać około 70 złotych, przyszła pora sprawdzić słuchawki tego samego producenta, a konkretnie stereofoniczny model GXT 322 Dynamic Headset. Można je kupić już za około 85 złotych, lecz czy warto? Za taką kasę na cuda nie liczyłem, lecz muszę przyznać, że pod kilkoma względami zostałem naprawdę pozytywnie zaskoczony.

Zacznijmy jednak od początku, czyli średniej wielkości kartonu, który otwieramy (a w zasadzie wysuwamy), by ujrzeć czerwone wnętrze. Spoczywają w nim słuchawki zapakowane podobnie jak droższy model Trust GTX 363 7.1 Bass Vibration Headset, którego test możecie przeczytać w tym miejscu. Mamy zatem plastik pokryty miękkim czerwonym materiałem przypominającym wnętrze kartoników z biżuterią, co prezentuje się i okazale, i estetycznie. Oprócz samych słuchawek w pudełku znalazłem naklejkę Trust Gaming Series, instrukcję obsługi przedstawiającą w obrazkach sposób podłączenia słuchawek oraz funkcje sprzętu, a na dodatek przejściówkę z dwóch wejść mikrofon/słuchawki na jeden mini jack 3,5 mm, co może przydać się przy laptopach wyposażonych jedynie w takie wspólne wejście.

Trust GXT 322 Dynamic Headset - pierwsze spojrzenie.
Trust GXT 322 Dynamic Headset – pierwsze spojrzenie.

Słuchawki Trust GXT 322 Dynamic Headset już na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie solidnie wykonanych i po dłuższych testach mogę potwierdzić, że nie jest to licha konstrukcja, która zaraz zacznie trzeszczeć i klekotać. Sprzęt posiada nauszniki z siatką na tyle duże, że obejmują całe uszy. Po założeniu słuchawek nie czułem żadnego ucisku, a po wyregulowaniu wysokości pałąka, pewnie spoczęły one na głowie. Górna część pałąka, ta przylegająca do głowy, wyłożona została poduszką pokrytą materiałem. Po kilkugodzinnym graniu czuć niestety, że mogłaby być ona bardziej miękka, choć bez przesady – głowa od tego nie boli.

Kończąc opis wyglądu słuchawek wspomnieć należy oczywiście o elastycznym mikrofonie, który możemy włączyć/wyłączyć za pomocą przełącznika znajdującego się na lewym nauszniku. Znajdziemy na nim również – tyle że niżej – pokrętło regulacji głośności. Jak można się zatem domyślić, Trust GXT 322 Dynamic Headset nie posiada pilota umiejscowionego na kablu, który – jeśli już o nim wspominam – jest solidną plecionką o długości 3 metrów, choć nie wiedzieć czemu producent uparcie podaje na swojej stronie internetowej, że przewód to jedynie 2 metry długości, co przeczytamy nawet na opakowaniu sprzętu. Czy dostałem zatem w moim egzemplarzu metr przewodu ekstra, czy może materiały promocyjne słuchawek są przekłamane? Radzę przed kupnem zapytać w sklepie o zmierzenie plecionki i tyle. Kontynuując wcześniejszy wątek – wszystkie funkcje słuchawek obsługujemy sięgając dłonią do lewego ucha, podczas gdy kabelek spoczywa spokojnie pod biurkiem. Zaraz, zaraz – wszystkie funkcje? Tak i więcej po testowanym sprzęcie się nie spodziewajcie.

Mocny bas, stereo i gra muzyka

Sięgając po Trust GXT 322 Dynamic Headset musicie wiedzieć, że słuchawki nie zaszczycą Was dźwiękiem przestrzennym, choćby 5.1. Nie będą świecić w milionach kolorów i nie pozwolą pobawić się nawet najprostszym equalizerem w specjalnym, dedykowanym oprogramowaniu. Ograniczono się tutaj do stereo i żeby czymś zachęcić do kupna, rzucono slogan o mocnym i głębokim basie. Ile w tym prawdy? Melomanem nie jestem, nie mam słuchu skrzypka na dachu, lecz moim zdaniem pod względem dźwięku testowany model naprawdę pozytywnie zaskakuje. Dźwięk jest czysty, głęboki bas nie trzeszczy nawet przy maksymalnej głośności i naprawdę nie można się tutaj do niczego przyczepić.

Z ciekawości sięgnąłem po wysłużone słuchawki Philips SHP1900 oraz coś z zupełnie innej półki, czyli Steelseries Siberia 350 (wkrótce również zamieścimy test tego modelu). Te pierwsze są znacznie tańsze od opisywanego Trust GXT 322 Dynamic Headset, nie są słuchawkami gamingowymi i kosztują niecałe 30 zł. Te drugie to z kolei profesjonalny sprzęt dla gracza wspierający przestrzenny dźwięk 7.1 i kosztujący około 500 zł. Jak wypada przy tych dwóch modelach testowany Headset? W porównaniu do modelu Philipsa od razu czuć różnicę i to na lepsze. Trust GXT 322 odznacza się nie tylko głębszymi basami, lecz również lepiej i czyściej brzmiącymi wyższymi pasmami. Słowem – jest lepiej. Lecz czy Trust za około 85 zł może podskoczyć wspomnianemu modelowi Steelseries, oczywiście jeśli ten drugi nie będzie korzystał z 7.1, lecz ze zwykłego stereo? Musiałem naprawdę kilkakrotnie przesłuchiwać różne utwory na jednym i drugim zestawie, by ostatecznie dojść do wniosku, że Steelseries Siberia 350 brzmi w stereo odrobinę lepiej niż Trust GXT 322 Dynamic Headset, co jest oczywiście świetnym wynikiem testowanego modelu, biorąc pod uwagę przepaść cenową dzielącą oba zestawy słuchawkowe.

Następnie przyszła kolej na sprawdzenie mikrofonu zamontowanego w Trust GXT 322 Dynamic Headset. Kilka godzin ze znajomymi online potwierdziło, że jestem dobrze i wyraźnie słyszany. Sam również jestem bardzo zadowolony z tego, co docierało do moich uszu. Zaznaczam jednak jeszcze raz, że testowany model to stereo, zatem nie ma mowy, by np. w sieciowych strzelaninach rozeznać się na podstawie dźwięku, z której dokładnie strony nacierają przeciwnicy. Oczywiście stereo wystarcza, by jako tako zorientować się w sytuacji na fonicznym froncie, lecz kto miał do czynienia z słuchawkami 5.1 czy 7.1, od razu poczuje dużą różnicę na gorsze.

Trust GXT 322 Dynamic Headset – obejmując całe uszy – tłumi za to dosyć dobrze dźwięki otoczenia i jeśli ustawimy około 1/3 głośności, nie dochodzą do nas żadne niechciane odgłosy, choćby klikającej myszki czy naciskanych przycisków na klawiaturze.

Wszystko pod ręką i na głowie

Czas na kilka słów o obsłudze Trust GXT 322 Dynamic Headset. Jak już wspomniałem, słuchawki nie posiadają pilota na kablu, zatem regulację głośności oraz włączenie/wyłączenie mikrofonu zamontowano na lewym nauszniku. Moim zdaniem takie rozwiązanie sprawuje się bardzo dobrze i osobiście uważam je za wygodniejsze niż sterowanie zawieszone na przewodzie. Z pilotami miałem czasem taki kłopot, że ciężko było je namierzyć w mgnieniu oka. Tak wszystko zawsze jest w jednym miejscu i nie trzeba obmacywać kabla, by pogłośnić lub ściszyć dźwięk. Samo pokrętło służące do tego celu chodzi odpowiednio ciężko, zatem odpada, by lekkie muśnięcie palcem sprawiło, że nieumyślnie zmienimy głośność. Równie dobrze sprawuje się wyłącznik/włącznik mikrofonu i jest na tyle daleko od pokrętła głośności, że nie ma szans, by obsługując jedną funkcję przypadkowo skorzystać z drugiej.

Trust GXT 322 Dynamic Headset - regulacja głośności i włączenie/wyłączenie mikrofonu.
Trust GXT 322 Dynamic Headset – pokrętło regulacji głośności umieszczono na dole lewego nausznika. Na górze (zdjęcie w galerii), znajdziemy włącznik/wyłącznik mikrofonu.

Przechodząc powoli do zakończenia testu słuchawek Trust GXT 322 Dynamic Headset i ściągnięcia ich z głowy czujemy lekkie zmęczenie uszu oraz głowy. Konstrukcja sprzętu jest solidna, a co za tym idzie do najlżejszych nie należy. Trzeba zatem liczyć się z tym, że po kilku godzinach grania odczujecie, że Trust GXT 322 był na Waszej głowie. Po krótkiej przerwie można jednak wracać do zabawy i grać do upadłego.

Dla kogo taki zestaw?

Trust GXT 322 Dynamic Headset to niższa półka cenowa, co odbiło się przede wszystkim na nieobecności podświetlenia (akurat w ogóle mi to nie przeszkadzało), dedykowanego oprogramowania czy dźwięku przestrzennego. Mamy jednak porządne stereo z dobrymi basami i przyzwoitymi sopranami, których nie powstydziłby się sprzęt za kilkaset złotych. Zatem sami sobie odpowiedzcie, na czym Wam tak naprawdę zależy i czego oczekujecie od słuchawek. Dla mnie to mocna czwórka – jak na swój segment – i taką ocenę im wystawiam.

Plusy:
+ głębokie basy;
+ ogólna jakość dźwięku;
+ obsługa głośności oraz mikrofonu na lewym nauszniku;
+ długi, pleciony przewód.

Minusy:
– to jednak tylko stereo;
– brak dedykowanego oprogramowania, które zawierałoby choćby equalizer;
– poduszka na pałąku mogłaby być bardziej miękka.

OCENA: 4/5

Darek Madejski
O autorze

Darek Madejski

Redaktor
Wspomina gaming lat 90. z wielkim sentymentem. Ekspert w dziedzinie retro sprzętu oraz starych konsol. Oprócz duszy kolekcjonera, fan współczesnych gier singleplayer, głównie tych na PlayStation. Specjalista w treściach dotyczących PS Plus oraz promocji. Poza pracą, fan seriali w klimacie postapokaliptycznym, koszenia trawy, rąbania drewna i zajmowania się wszystkim, by tylko nie siedzieć w miejscu.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie