Test klawiatury Modecom Volcano Hammer – niedrogi mechanik na niebieskich przełącznikach
Niebieskie przełączniki mechaniczne zdobyły głównie serca osób, które na klawiaturze raczej dużo piszą (najlepsza kultura pracy), ale także całkiem sporej liczby graczy, którzy lubią charakterystyczny, wyczuwalny punkt aktywacji klawisza. I właśnie na takich switchach pracuje klawiatura Modecom Volcano Hammer – urządzenie dedykowane graczom, które można kupić już za nieco ponad 100 złotych. W tej kwocie dostajemy zaskakująco “mocnego zawodnika”, choć nie obędzie się bez ustępstw, na które producent musiał pójść, by móc zagwarantować tak niską cenę. Zapraszam więc na test klawiatury Modecom Volcano Hammer.
Modecom Volcano Hammer – opakowanie
Klawiatura dotarła do redakcji w kartonie, które nosi charakterystyczne dla gamingu, czerwone barwy. Przyznam szczerze, że gdybym zobaczył je na sklepowej półce, raczej nie przyciągnęłoby ono mojego wzroku. A byłoby szkoda, bo jak mówią “szata zdobi człowieka” i przez średnio ładne opakowanie wielu graczy może przejść obok sprzętu obojętnie. Prócz nazwy i zdjęcia urządzenia, odszukamy tu jeszcze informacje na temat wykorzystanych w budowie przełączników, a są nimi Outemu Blue. Przód jest więc ubogi w informacje, dopiero na rewersie doczytamy, że zastosowano tu pełny anti-ghosting oraz podwójną funkcjonalność klawiszy F1-F12. Wewnątrz prócz urządzenia znajdziemy jeszcze instrukcję obsługi, skupiającą się m.in. na regulowaniu oświetlenia, bowiem klawiaturze nie jest dedykowane żadne dodatkowe oprogramowanie. W pudełku grzechocze wesoło także klucz do wyjmowania keycapów, który przyda się, jeśli zechcemy w pewnym momencie klawiaturę wyczyścić. Konstrukcja ma wymiary 447 x 166 x 36 mm (ostatni pomiar to maksymalna wysokość korpus + klawisz bez nóżek) przy wadze 825 g.
Modecom Volcano Hammer – wygląd, front
Klawiatura choć mocno budżetowa, to wciąż potrafi cieszyć oko. Jest to konstrukcja ciekawa wizualnie, o ciekawej czcionce oraz niezwykle soczystym podświetleniu (kolor iluminacji to wyłącznie czerwony). Producent oddał nam jednak nie tylko to. Dłuższy, górny bok został zaprojektowany w dość fikuśny, ale nieprzesadnie sposób, dlatego też znajdziemy tutaj ciekawe wyżłobienia. Szkoda tylko, że nie zamontowano pod nimi diod LED. Całość wykonano z plastiku (korpus lekko chropowaty, klawisze raczej śliskie), jednak wyjątkowo grubego, solidnego tak, że na pierwszy rzut oka można pomylić korpus z aluminium.
Wspomniany korpus, jak i same keycapy mają standardowo wysoki profil, jak na klawiaturę mechaniczną przystało. Na złożonych nóżkach, całość ma maksymalną wysokość 36 mm, zaś na rozłożonych – 54 mm. Same kapsle są bardzo dobrze wyprofilowane – grając czy pisząc bez zerkania na klawiaturę, palce zawsze trafiają tam gdzie powinny. I jeszcze słowem o mechanizmie klawiszy. Na ogromną pochwałę zasługują plastikowe podpórki pod dłuższymi klawiszami takimi jak shift, spacja czy enter. Dzięki temu żywotność tych klawiszy będzie o wiele dłuższa, niż gdyby sobie ten mechanizm odpuszczono.
Modecom Volcano Hammer – klawisze, oświetlenie
Modecom wykonał Volcano Hammer w klasycznym układzie US-Intl co oznacza, że odnajdziemy tu długi backspace czy shift. Jest to też, nawiasem mówiąc, ulubiony układ graczy. Konstrukcja bogata jest w 104 klawisze i nie zabrakło tu także sekcji numerycznej. Warto o tym pamiętać, jako że tańsze klawiatury mechaniczne celują w rozmiar TKL, by obniżyć koszta produkcji. Co potrafią klawisze (prócz pisania naturalnie)? Wraz z klawiszem funkcyjnym FN będziemy w stanie wzbogacić działanie klawiszy F1-F12 zmieniając je w multimedialne. Używając FN wraz z kapslem Win, włączymy Game Mode, który blokuje działanie tegoż właśnie kapsla (co jest naturalnie niezwykle przydatne w grach). Bardzo na plus (zwłaszcza za tę cenę), jest możliwość zamiany działania strzałek kierunkowych z klawiszami WSAD (kombinacja FN + W). I jeszcze słowem o podświetleniu: wiemy już, że jest soczyste i cieszy oczy gracza. Ale co poza tym? Diody LED wmontowano tu pod przełącznikami, mocno wgłęb korpusu, dlatego też światło, które rozchodzi się między klawiszami jest stonowane i równomierne. Podobnie i podświetlenie klawiszy jest wzorowe, to znaczy także niezwykle równomierne. Klawiatura dysponuje tylko trzema trybami iluminacji: świecenie stałe (w 8 poziomach natężenia), oddech oraz brak podświetlenia.
Modecom Volcano Hammer – wygląd, rewers, przewód
Na rewersie urządzenia znajdziemy cztery gumowe stopery, przy czym dwa mniejsze przy nóżkach i dwa większe po przeciwnej stronie. Wspomniane stopery plus waga 825 g są w tym wypadku wystarczające by klawiatura nie ślizgała się po biurku w czasie gry. Podobnie nie mam niczego do zarzucenia stabilności na rozłożonych nóżkach, które także są lekko ogumowane. Dodam jeszcze, że całość konstrukcji lekko ugina się w okolicach spacji, ale na szczęście nie podczas pracy takiej jak pisanie czy granie. Potrzeba naprawdę sporej siły (zamierzonej) nacisku, aby klawiatura na moment nieco osiadła. Na spodzie nie znajdziemy już niczego więcej, prócz jakichś tam prób utrzymania ciekawego (trójkąty) designu. Został nam jeszcze przewód, który choć niepokryty nylonowym oplotem, to dostał dosyć grubą, gumową koszulkę, którą także raczej trudno będzie nam zniszczyć. Przewód jest nieodczepiany, zamieszczono na nim jeden rzep pomagający utrzymać przewody w ładzie, jest też długi na 1,8 metra, czyli dość standardowo.
Modecom Volcano Hammer – przełączniki
Pora “zająć się” przełącznikami, które są konstrukcjami cechującymi się głośnym kliknięciem i wyczuwalnym punktem aktywacji. Outemu Blue to tańsza alternatywa przełączników Kailh czy Cherry MX. O ile te dwie ostatnie firmy od jakiegoś czasu zrównały jednak jakość swoich switchy, o tyle Kailh wciąż pozostaje nieco w tyle. W czym więc Outemu są gorsze? Wiele osób utrzymuje, że przełącznikom tym brakuje płynności, a więc moment aktywacji bywa nierówny. Moim jednak zdaniem jest to element wyczuwalny w tak małym stopniu, że naprawdę nie ma sensu szukać urządzeń z droższymi przełącznikami zwłaszcza, gdy nasz budżet jest ograniczony. Kultura pracy czy głośność kliknięcia to niemal wierna kopia konstrukcji od Outemu czy Kailh. Podobnie ma się rzecz z siłą nacisku, która wynosi 60g (+/- 5g). Droga jaką pokonuje przełącznik to 4 mm, zaś aktywacja pojawia się już w połowie tej trasy. Outemu identycznie jak droższe rozwiązania gwarantują wytrzymałość do 50 milionów kliknięć.
Modecom Volcano Hammer – testy
Zanim przejdziemy do podsumowania, został nam do przeprowadzenia jeszcze test, a właściwie to dwa. Rozchodzi się o anti-ghosting, który producent nam obiecuje, oraz o Key Rollover. Pierwsze zjawisko polega na radzeniu sobie klawiatury z pojawianiem się niechcianych znaków, podczas wciskania zupełnie innych. Test wykonany w oprogramowaniu Switch Hitter potwierdził, że nie ma tu mowy o występowaniu żadnych “duchów”, to znaczy znaków przez nas niewciskanych, to i też niepożądanych. Jeśli zaś chodzi o Key Rollover, to test wykonany tradycyjnie w systemowym, windowsowym Notatniku wykazał, że mamy tu do czynienia z klawiaturą typu 6-Key Rollover co oznacza, że komputer zarejestruje maksymalnie 6 znaków wciśniętych przez nas na klawiaturze w tym samym czasie (nie licząc klawiszy funkcyjnych takich jak shift czy alt, gdyż te działają jakby “ponad” tą technologią i są odczytywane dodatkowo pomimo wciśniętych pozostałych sześciu znaków).
Test klawiatury Modecom Volcano Hammer – podsumowanie
Kupując klawiaturę mechaniczną Modecom Volcano Hammer nie otrzymamy wielobarwnego podświetlenia RGB, podpórki pod nadgarstki czy N-Key Rollovera. Wszystko dlatego, że jest to klawiatura budżetowa, a to oznacza, że zainteresuje głównie tych graczy, którzy koniecznie chcą mieć mechanika, ale nie chcą na niego wydawać fortuny. I fakt, słowo “budżetowa” może źle się kojarzyć, ale gwarantuję, że w tym przypadku jest zupełnie odwrotnie. Producent postarał się zapewnić nam naprawdę soczyste, ładne podświetlenie zamknięte w nawet nieprzeciętnym designie. Ponadto nie można tu również narzekać na nędzne, typowo budżetowe wykonanie. Jest solidnie, a przy tym ergonomicznie. Zarówno granie jak i pisanie na testowanym urządzeniu sprawia przyjemność (pisanie “idzie jak burza”), a zastosowanie tu nieliniowych przełączników dostarcza wyraźnego sygnału o aktywacji klawisza, dzięki czemu np. podczas pisania nie “zjemy” żadnej literki. Modecom, aby uczynić klawiaturę dla graczy nie tylko na papierku, zastosował tu także opcje Win-Lock czy zmianę działania klawiszy strzałek z WSADem. A wszystko to – zauważcie – za nieco ponad 100 złotych.
Jeśli jesteście zainteresowani zakupem Modecom Volcano Hammer, zerknijcie na ofertę w tym miejscu.
Test klawiatury Modecom Volcano Hammer
Słowo "budżetowa" wcale tutaj nie jest negatywne
Producent postarał się zapewnić nam naprawdę soczyste, ładne podświetlenie zamknięte w nawet nieprzeciętnym designie. Ponadto nie można tu również narzekać na nędzne, typowo budżetowe wykonanie. Jest solidnie, a przy tym ergonomicznie.
Plusy:
- funkcje gamingowe: Win-Lock i zamiana WSAD ze strzałkami
- bardzo ładne, intensywne i wielopoziomowe podświetlenie
- ciekawy design, na którym nie przyoszczędzono
- solidne wykonanie
- cena
Minusy:
- dla bardziej zaawansowanych graczy 6-Key Rollover może nie wystarczyć
- mało atrakcyjne opakowanie