Test Cooler Master MasterMouse Lite S – mysz dla graczy przez małe „gie”

Test Cooler Master MasterMouse Lite S  – mysz dla graczy przez małe „gie”
Polecamy! Testy

Mysz MasterMouse Lite S pojawiła się na sklepowych półkach z końcem ubiegłego roku i wciąż trzyma cenę na poziomie siedemdziesięciu złotych. Tajwański producent Cooler Master przeznaczył ją specjalnie dla graczy. Czy jednak wystarczy na pudełku umieścić zwrot „Gaming”, aby faktycznie móc zakwalifikować sprzęt jako wynoszący rozgrywkę na wyższy poziom?

Klasyczne, czarne, matowe i nieciekawe opakowanie skrywa podobną sobie klasyczną, czarną, matową i tylko trochę ciekawszą od pudełka mysz. Prócz dwóch zdjęć (z profilu oraz od przodu), pudełko skrywa również najistotniejsze informacje oraz (pisanyangielszczyzną zawierającą żenujące literówki) tekst marketingowy zachęcający do zakupu.

Czym kusi producent?

„Myszka MasterMouse Lite S dostarcza satysfakcjonującego chwytu, którego nigdy nie zapomnisz. Dzięki specjalnie zaprojektowanym konturom oraz zaawansowanemu wykończeniu powierzchni możesz czerpać przyjemność z gry, mając prawność, że twoja broń nie zawiedzie nawet podczas najcięższych bitew…” Ale gdybyśmy wierzyli we wszystko, co serwują nam marketingowcy, nie skończyłoby się to dobrze dla konsumenta. Dlatego pora spojrzeć krytycznym okiem najuboższej wersji MasterMouse w wersji Lite S.

Oto nasz główny bohater.

Przyjrzyjmy się jeszcze chwilę najistotniejszym informacjom znajdującym się pod powyższym, czarującym opisem. Producenci informują, że umieścili w myszce cokolwiek budżetowy sensor optyczny PixArt PAW3509 ze zmienną czułością DPI od 600 do 2000. Maksymalna szybkość sensora to 37 ips, pollingrate wynosi 125Hz a długość kabla to 180 cm.

Przeciętności ciąg dalszy

W środku znajdziemy trzystronicową instrukcję popartą prostym rysunkiem technicznym pokazującym, ile przycisków myszka nam oferuje; kilka następnych zwrotów zachwalających produkt oraz warunki gwarancyjne. Słowem – wszystko to, czego użytkownik prawie nigdy nie czyta (zwłaszcza, że na próżno szukać tu języka polskiego), a producent umieścić musi.

Za 70 złotych dostaniecie… to co na załączonym obrazku.

Pośród tej przeciętności technicznej, najbardziej spodobać się może materiał, z jakiego wykonano sprzęt. Jest to naprawdę przyjemny w dotyku plastik, pokryty matowym lakierem UV. Mimoże MasterMouse Lite S jest całkowicie symetryczna, to przeznaczona jedynie dla osób praworęcznych przez wzgląd na dwa klawisze boczne znajdujące się pod kciukiem prawej ręki. W przypadku głównych klikaczy, lewego i prawego, nie zastosowano podziału na oddzielną ochronę, a jedynie rozcięcieobudowy urządzenia w samym centrum, wraz z wkomponowanym scrollem i przyciskiem sterującym rozdzielczością. Nie dość, że wygląda to dobrze, to jeszcze zapobiega zbieraniu się brudu. Zanieczyszczenia nie gromadzą się także w miejscach spasowania, a samą mysz generalnie bardzo łatwo jest utrzymać w czystości. Ważne jest też, że choćbyśmy ściskali ją ile mamy sił, nie uświadczymy trzeszczenia.

Tani, standardowy przewód, 5 przycisków plus scroll (będący naturalnie kolejnym, szóstym przyciskiem) oraz dwa miejsca podświetlane białym światłem LED (u podstawy myszy – poniżej subtelnego logo producenta – oraz podświetlany scroll) to w sumie wszystko, czym jest MasterMouse od strony wizualnej.

Scroll świeci ostro, zimnym nowoczesnym światłem w dwóch stopniach nasilenia.

Trzeba dodać, że o ile podświetlenie pod nadgarstkiem świeci jednym poziomem natężenia, to iluminację scrolla możemy dostosować wraz z ustawieniem DPI urządzenia. Wybierając najniższy poziom DPI,scroll jest wygaszony. Kolejną opcją jest pośrednia moc oświetlenia, a kiedy kółko myszy świeci najjaśniej, możemy mieć pewność, że DPI ustawione jest na poziomie 2000. Jak zatem widać, oświetlenie gryzonia nie sprowadza się do zwykłej ozdoby, lecz jest również funkcjonalne.

Bez tęczy, bez fajerwerków

Mimo że białe oświetlenie, które znajdziemy w urządzeniu, jest bardzo ładne i świeci czystą, elegancką zimną bielą, to niektórzy użytkownicy mogą narzekać na brak pozostałej palety barw. Jeśli uważasz to za wadę, warto przyjrzeć się nieco droższemu modelowi MasterMouse S. Różni się ona od Lite’a tym, że posiada rozdzielczość sięgającą 7200 DPI, a poza tym świeci na 16 milionów kolorów RGB, ustawianych za pomocą oprogramowania CoolerMaster Portal. Lite jest pod tym względem biedna – żadnej konfigurowalności i żadnego oprogramowania nie dostaniemy.

Jedynie na krawędziach ślizgaczy zbiera się sporo zanieczyszczeń.

Pod spodem znajdziemy 3 solidnie wmontowane teflonowe ślizgacze. W połączniu z niewielką wagą urządzenia (123g), zapewniają odczuwalne od pierwszego przesunięcia płynne i przyjemne ruchy. Mimo że kabel sam w sobie jest typowym przeciętniakiem i nie posiada oplotu, to zakończenia z dwóch stron nieco ratują jego design. Tuż przy myszce zastosowano służącą podniesieniu wytrzymałości gumę z nacięciami. Drugi koniec kabla to USB 2.0 obleczone w desygnowany logiem producenta plastik.

Jak wcześniej wspomniałam – myszy nie dedykowano żadnego oprogramowania, stąd oba, dobrze dostępne kciukowi przyciski boczne służą jako nawigacja w tył oraz w przód w obrębie stron internetowych przeglądarki. Są one za to w pełni edytowalne w momencie przypisywania funkcji w grach. W przeciwieństwie do przycisku znajdującego się powyżejscrolla – ten odpowiada tylko i wyłącznie za sterowanie rozdzielczością DPI.

Niczym aksamit

To, na co zwróciłam natychmiastowo uwagę to lekkość urządzenia i „satysfakcjonujący chwyt, którego nigdy nie zapomnę”. Tutaj przechwałki producenta się sprawdziły – powierzchnia ujmuje delikatnością, a rozmiar doskonale dopasował się (przynajmniej) do mojej małej dłoni. Ale uwaga – urządzenie jest dość wąskie. W przypadku większych dłoni, warto najpierw sprawdzić dopasowanie na żywo – przed zakupem. Jej profil także jest raczej niski, nie tak jak w przypadku większości gamingowych myszy.

Układ palców to 1+2+2 co oznacza, że kciuk leży na lewym boku, palec wskazujący na lewym przycisku, środkowy na prawym, a serdeczny i mały spoczywają na prawym boku myszki. Wygodnie i bez udziwnień.

Gładko i przyjemnie działa także skonstruowany zdobrej jakości gumy, podświetlanyscroll, jak również główne i boczne plastikowe przyciski. Niestety, mimo że relatywnie miękkie, to są przy tym paradoksalnie dość głośne. Boczne są przy tymznacznie głośniejsze niż przyciski lewy i prawy. A te wyposażone są wnienajgorsze, najczęściej spotykane w myszach, wytrzymujące do 10 milionów kliknięć przełączniki Omron.

Cooler Master potrafił już bardziej zaskoczyć niż w przypadku MasterMouse Lite S.

Specyfikacja:

Producent Cooler Master
Kod producenta SGM-1006-KSOA1
Kolor Czarny
Podświetlenie LED białe
Komunikacja z komputerem Przewodowa
Interfejs USB 2.0
Rodzaj sensora Optyczny
Model sensora PixArt PAW3509
Regulacja czułości DPI Skokowa
Czułość DPI 600 – 1200 – 2000
Ilość przycisków 6
Częstotliwość odświeżania pozycji 125 Hz
Szybkość śledzenia 37ips / 15 g
Profil myszy Praworęczna
Kabel w oplocie Nie
Wysokość 117 mm
Szerokość 63 mm
Głębokość 38 mm
Waga 123 g
Długość kabla 180 cm
Typ chwytu Palm i Claw
Materiał Plastik i guma
Przełączniki Omron
Powłoka Lakier UV
Dodatkowa akceleracja Nie
Oprogramowanie Nie

Na zachodzie bez zmian

Ale jak sprawdza się mysz tam, gdzie powinna mieć swe najczęstsze zastosowanie – to znaczy na gamingowym froncie? Bez zbędnych ogródek trzeba przyznać, że mysz zadowoli gracza niedzielnego. Ale jeśli granie zajmuje cały Twój wolny czas, albo aspirujesz do miana gracza zawodowego, to warto zastanowić się nad czymś zdecydowanie droższym, choćby ze wzglądu na małą ilość definiowalnych przycisków urządzenia. Dwa boczne mogą nie wystarczyć zaprawionemu w boju gamerowi.

Standardowe dwa boczne przyciski mogą nie wystarczyć w myszce dla gracza.

Wprawne oko wyłapie też rosnącą wraz z podwyższeniem rozdzielczości DPI interpolację oraz niewielkie – ale jednak – zakłócenia ruchu. Nawet jeśli nie jesteście aż tak zaawansowanymi graczami, to z pewnością docenilibyście oprogramowanie, które dostroiłoby zarówno oświetlenie jak i makra. A takich opcji możemy dostąpić, kupując mysz już o 30 złotych droższą.

A miało być tak pięknie

Przeciwko zakupowi myszy przemawia również przekolorowana przez producentów wytrzymałość lakieru UV. Miał być on nieniszczący się i niewycierający. Niestety już po dwóch tygodniach niezbyt aktywnego użytkowania, w miejscu opuszków pojawiają się bardziej wypolerowane, błyszczące miejsca. Ponarzekać należy również na scrolla, który po takim samym czasie użytkowania zaczął piszczeć, zwłaszcza przy szybszych zrywach.

Ani nie piękna, ani nie bestia.

Recenzowana mysz ma swoje plusy, ale z pewnością rozczaruje osobę, która spędziła przy komputerze godziny liczone w tysiącach. Jednak twórcy będą produkować budżetowe urządzenia tak długo, jak będzie na nie popyt czyli… zawsze. Nie każdy może wydać choćby 150 zł za biurkowego gryzonia, więc jeśli dysponujesz zasobami w wysokości 70 złotych, to MasterMouse Lite S jest jakąś alternatywą. Jednak w dobie, gdy gry kosztują przeciętnie od stu do dwustu złotych, każdy szanujący się gracz powinien rozważyć zainwestowanie w analogicznie droższą myszkę, a wtedy już na pewno nie wróci do może i ładnie wykonanych, jednak słabych technologicznie gryzoni. A takim jest niestety MasterMouse Lite S.

Plusy:

+ Przełączniki Omron;
+ Wyraźne, chłodne podświetlenie;
+ Niska cena;
+ Łatwa w utrzymaniu czystości;
+ Świetne wrażenia dotykowe;
+ Lekkość i zwinność.

Minusy:

– Budżetowa optyka;
– Tylko dwa dodatkowe dwa przyciski;
– Wąska i generalnie niewielka – nie dogada się ze wszystkimi dłońmi graczy.

OCENA: 2,5/5

Robert Ocetkiewicz
O autorze

Robert Ocetkiewicz

Redaktor
Z grami związany już prawie 30 lat, czyli od momentu, kiedy na polskim rynku królowały gry z bazaru, a Mario dostępne było na Pegasusie. Specjalizuje się w grach wyścigowych i akcji, ale nie stroni też od strategii ekonomicznych. W swojej karierze recenzował na łamach serwisów takich jak Interia i Onet oraz publikował w magazynie o grach PlayBox.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie