Nintendo przegrywa wojnę o patent. Zapłaci za 3DS-a
Japoński gigant ma wypłacać firmie Tomita Technologies około 3 dolarów od każdego egzemplarza 3DS-a, który znajdzie swojego nabywcę.
Spór, który rozpoczął się w lutym zeszłego roku, miał swój wielki finał w nowojorskim sądzie. Przypomnę szybko, że sprawa dotyczyła rzekomego naruszenia przez Nintendo patentu pana Seijiro Tomity. Pozwał on producenta 3DS-a o wykorzystanie bez pozwolenia jego pomysłu na technologię 3D bez użycia okularów.
Tomita argumentował przed sądem, że przedstawił Nintendo swoje rozwiązania, zanim 3DS pojawił się w sprzedaży. Panowie z wielkiego N nie chcieli jednak z nim współpracować. Sędzia już w marcu zeszłego roku przyznał rację Tomicie i wydał wyrok, zgodnie z którym producent handhelda miał zapłacić Tomita Technologies 30,2 mln dolarów odszkodowania. Prawnicy Nintendo wywalczyli zmniejszenie tej kwoty o połowę.
15,1 mln dolarów nie zadowoliło jednak Tomity. Zażądał on udziału w przyszłych zyskach ze sprzedaży 3DS-a. Chciał 4,45 dolara za każdy egzemplarz, który opuści sklepową półkę.
Nowojorski sędzia zgodził się na takie rozwiązanie, ale w mniejszym wymiarze. Dlaczego? Bo cena 3DS-a przecież spada, więc zyski Tomity z konsoli byłyby za kilka lat nieco za wysokie. Sędzia uznał ostatecznie, że sprawiedliwą rekompensatą będzie 1,82 proc. od każdego sprzedanego w przyszłości 3DS-a. Procent ma być naliczany od ceny hurtowej, a Nintendo ma wypłacać pieniążki Tomicie aż do końca produkcji swojej konsolki. Serwis Law 360 przeliczył, że obecnie oznacza to dla wielkiego N około 3 dolarów za jednego opchanego 3DS-a.
Japoński gigant twierdzi oczywiście, że jest niewinny, a Seijiro Tomita był jedną z wielu osób, z którymi firma rozmawiała o technologii 3D.