Nakręcany hype i lata czekania. Oto gry, które okazały się zmorą dla deweloperów

Nakręcany hype i lata czekania. Oto gry, które okazały się zmorą dla deweloperów
Polecamy! Publicystyka

Duke Nukem Forever – około 15 lat (Gearbox Software, 1996-2011)

Duke Nukem Forever to legenda branży gier wideo i idealny przykład na potwierdzenie tezy, że długość tworzenia nie wpływa na jakość produktu. Następca kultowego Duke Nukem 3D został zapowiedziany rok po premierze pierwowzoru i miał trafić na półki sklepowe pod koniec lat 90. Gra początkowo miała bazować na silniku id Tech od Quake’a II, pojawiły się nawet w sieci fałszywe zdjęcia z produkcji, które jak później się okazało, pochodziły z niezwiązanego z tytułem eksperymentu programistów z 3D Realms. Pierwszy oficjalny materiał z gry pojawił się jednak… osiem lat po zapowiedzi. Gdy wydawało się, że pogromca kosmicznych wieprzów wreszcie dostanie należyty mu tytuł, nastąpiła komplikacja. Twórcy odnotowali słabe wyniki finansowe, co poskutkowało zwolnieniami i automatycznym zmniejszeniem zespołu odpowiedzialnego za grę. Dodatkowo deweloper sądził się z wydawcą Take-Two Interactive o prawo do posiadania marki, które ze względu na oddalanie terminów wydania gry i kwestie pieniężne ostatecznie utracił. Duke Nukem Forever został w końcu dokończony przez Gearbox Software i wydany w 2011 roku. Okazał się jednak największym niewypałem dekady o archaizmach rodem z poprzedniego stulecia.

Duke Nukem Forever
Duke Nukem Forever

Na grze nie zostawiono suchej nitki, co – patrząc na „jakość” poziomów, design postaci, siermiężne sterowanie czy wulgarny humor – nie wydaje się niczym krzywdzącym. Piętnaście lat mamienia graczy godnym następcą świetnego FPS-a z 1996 roku to prawdopodobnie niechlubny rekord branży, który miejmy nadzieję, że nigdy nie zostanie pobity.

Patrząc na powyższe przykłady można stwierdzić, że deweloperzy nie zawsze potrafią przełożyć czas produkcji gier na ich zakładaną jakość. Ambicje niektórych są tak duże, że często wykraczają poza realne możliwości programistów, a wtedy projekty muszą przechodzić przez żmudny, wieloletni proces tworzenia. Wydłużający się czas kreacji takich gier naraża je tylko na wiele przeciwności losu, które są swoistym testem, po którym możemy poznać prawdziwą wartość tychże deweloperów. Miejmy nadzieję, że The Last Guardian utrzyma ciężar swojej legendy.

Łukasz Kędzierski
O autorze

Łukasz Kędzierski

Redaktor
Fan gier wszech epok stawiający na pierwszym miejscu grywalność, bez względu na gatunek produkcji. Zawsze chętnie odpala gry z PlayStation, czerpiąc z nich nie mniejszą frajdę jak blisko 25 lat temu. W wolnych chwilach pochłania powieści weird fiction oraz pulpowe horrory wydawane w Polsce w latach 90., nie stroni też od dobrego komiksu ze stajni DC.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie