Energetyk Monster myśli, że jest właścicielem jednego słowa i rzuca się na twórców gier wideo
Monster to jeden z najpopularniejszych napojów energetycznych na świecie, który celuje właśnie w graczy. Szkoda, że przy okazji rzuca się na twórców gier wideo.
Każdy chyba kojarzy szalenie popularnego energetyka Monster. Jedna z najbardziej znanych marek napojów na świecie należy do Coca-Coli, a w swoim marketingu celuje przede wszystkim w graczy. WIelokrotnie mogliśmy w sklepach znaleźć puszki napojów z kodami do Call of Duty czy innych popularnych gier sieciowych. Szkoda tylko, że przy tym wszystkim sama firma chce wyrządzić szkodą w świecie gier. I nie chodzi mi tylko odpowiadanie za wlewanie w siebie olbrzymich ilości cukru i kofeiny, których nikt nie powinien przyjmować. To jeden problem, ale my tu mówimy o czym innym.
Monster zakazany (dla wszystkich innych)
Wychodzi na to, że firma Monster nadal uważa, że ma monopol na jedno słowo i jest właścicielem “Monster“. W formie znaku towarowego ma to jakiś sens, ale jeżeli chodzi o prawa autorskie, to dość grząski grunt. Tym bardziej, gdy taka korporacja postanawia rzucać się na niezależnych deweloperów, którzy po prostu robią gry. I to wcale niepodobne do energetyka czy identyfikacji wizualnej firmy, mimo że ona sama tak uważa. Już wcześniej właściciel napoju toczył bitwę z Ubisoftem; poszło o tytuł gry Gods & Monsters, który potem zmieniono na Immortal: Fenix Rising.
Teraz jednak poszło o niewielkich twórców z Glowstick Entertainment – studia pracującego nad grą… Dark Deception: Monsters & Mortals. Gdzie tu podobieństwo? Ano w tytule jest słowo “Monsters”. Co więcej, korporacja kuriozalnie twierdzi, że logo gry zaprojektowano w taki sposób, aby przypominało produkt firmy.
Właściciel napoju chce rozwiązać ten problem w prosty sposób. Pozwoli twórcom zachować tytuł, ale muszą oni obiecać, że nigdy nie użyją już tego słowa ani jego wariacji (monsters, monstrosity, monstrous) w kolejnych grach. Poza innymi idiotycznymi postanowieniami, firma chce również zakazać używania przez Glowstick biało-zielonego logo na czarnym tle. Nie, to nie jest Prima Aprilis. “Najwyraźniej są też właścicielami koloru białego i zielonego” – żartobliwie zaznacza prezes twórców, Vincent Livings.
@MonsterEnergy to tyran, którego właścicielem jest m.in. @CocaColaCo. Nie wspierajcie firmy, która jest tyranem, kupując ich napoje energetyczne. Mam nadzieję, że w końcu nauczą się, że chodzenie po studiach gier nie jest w ich najlepszym interesie. #boycottmonsterenergy
– grzmi na Twitterze Vincent Livings
Livings nie zamierza się jednak poddawać. Obiecuje, że pójdzie z tym do sądu i w ten sposób będzie mógł dowieść, że firma od energetyków nie ma monopolu na używanie jednego słowa czy kolorów. Aby zebrać fundusze na proces, zamierza niedługo zacząć streamować, gdzie będzie grał w gry ze słowem “Monster” lub jego wariantami w tytułach.
Ja się tylko zastanawiam, czemu firma nie ma pretensji do Capcomu za używanie tytułu “Monster Hunter” (w końcu, wiecie… polują na nich!)?