Take-Two wie, że gracze mogliby tego nie wybaczyć
Szef Take-Two Interactive tłumaczy, jakie firma ma podejście do portfeli graczy.
Mikropłatności to żyła złota dla wielu wydawców oraz deweloperów, lecz jak to zwykle bywa, tylko do pewnego momentu jesteśmy skłonni wydawać po piątaku na kosmetyczne modyfikacje i małe wirtualne gadżety. Jeśli za wszystko trzeba płacić, zwłaszcza w grach, które nie są darmowe, czujemy po prostu irytację.
Szef Take-Two Interactive – Strauss Zelnick – jest w pełni świadomy tego, że za mikropłatnościami kryje się fortuna, lecz nie można po nią zbyt zachłannie sięgać. Podczas imprezy Cowen & Company (cytujemy za serwisem Gamespot) Zelnick przyznał, że Take-Two nie próbuje wykończyć graczy drobnymi wydatkami, choć firma otrzymała trochę krytyki w tej sprawie (pamiętajcie, że mówimy o wszystkich tytułach wydawcy).
Jak zatem będzie w nadchodzących grach, choćby w Red Dead Redemption 2 od Rockstar? Możemy się spodziewać, że przyszłe produkcje powstające pod skrzydłami Take-Two Interactive będą zawierały mikropłatności, ponieważ jak przyznał szef Take-Two: Nie można wiecznie rozdawać wszystkiego za darmo, w modelu biznesowym nie ma na to miejsca. Zaraz dodał jednak: Lecz nie staramy się optymalizować monetyzacji wszystkiego, co robimy, do entego stopnia. Obawiam się, że jeśli byśmy to zrobili, konsument by o tym wiedział. Poczułby różnicę.
Jak zatem widzicie, Take-Two woli podchodzić do mikropłatności z rezerwą, co zresztą widać po GTA V – przecież nie musimy płacić za każde DLC do GTA Online.
Cieszy takie podejście, oby firma nadal z rozsądkiem podchodziła do naszych portfeli.