Czołgi w pierwszym GTA powstały dzięki połączeniu człowieka z samochodem

GTA mogło nigdy nie powstać. Twórcy wątpili w sukces gry
PC

Czasami twórcy gier zaskakują nas dość “dziwacznymi” pomysłami, które w istocie działają! Tak właśnie było z pierwszą częścią GTA i czołgami.

Twórcy pierwszej części legendarnej serii znaleźli sposób, aby obejść trudności i ograniczenia.

Czołgi w pierwszym GTA to dziwna fuzja

Nie da się ukryć, że bardzo często praca w gamedevie wymaga dostosowywania się do sytuacji i radzenia z dość istotnymi trudnościami. Czasami deweloperzy muszą obchodzić niektóre problemy naokoło. Tak właśnie było w przypadku pierwszego GTA.

Stewart Waterson był jednym z pracowników DMA Design (dziś: Rockstar North) w czasach powstawania pierwszej części legendarnej serii. Zdradził niedawno parę ciekawostek “zza kulis” na Gamerhub. Deweloper stwierdził, że w zasadzie cała seria początkowo powstawała jako wyścigi. Część kluczowych twórców bardzo chciała jednak otwarty świat z gangsterami. Nie dziwi więc, że nikt początkowo nawet nie myślał o dodaniu do gry czołgów.

Wielkie machiny są dziś nieodłącznym elementem serii, ale wcale tak nie musiało być. Ich powstanie zawdzięczamy właśnie Watersonowi i jego koledze, którzy wpadli na pomysł w trakcie przerwy śniadaniowej. Tylko jak zaimplementować taki pojazd do gry, która w ogóle nie powstawała z myślą o tego typu atrakcjach?

Założenie było takie, że istniał kod pojazdu, którego mogliśmy użyć. Był także kod balistyczny, który pozwalał obracającemu się pieszemu strzelać pociskami w ośmiu kierunkach. Nasz pomysł polegał na tym, że jeśli umieścimy pieszego na dachu samochodu, a samochód będzie jechał wolniej i znacznie zwiększymy obrażenia zadawane przez pociski, to otrzymamy podstawową wersję czołgu.

Steewart Waterson na Gamerhub

Okazało się, że ich dość kuriozalny pomysł dało radę zaaplikować do produkcji. Wejście do czołgu to tak naprawdę usadowienie się nad samochodem, w roli obracającej się wieżyczki, która mogła strzelać niezależnie od kierunku jazdy. Proste? W sumie nie aż tak. Genialne? Jak najbardziej!

Deweloperzy pozostawili tak swoje dzieło. Gdy wrócili do pracy następnego dnia, byli niemal pewni, że zostaną wyrzuceni. Reszcie zespołu tak spodobał się ich pomysł, że czołgi pozostały. Ba, nie tylko one, bo stało się już oczywiste, że sami deweloperzy niejako “wymusili” to, jaką produkcję chcą stworzyć.

Artur Łokietek
O autorze

Artur Łokietek

Redaktor
Zamknięty w horrorach lat 80. specjalista od seriali, filmów i wszystkiego, co dziwne i niespotykane, acz niekoniecznie udane. Pała szczególnym uwielbieniem do dobrych RPG-ów i wciągających gier akcji. Ekspert od gier z dobrą fabułą, ale i koneser tych z gorszą. W przeszłości miłośnik PlayStation, obecnie skupiający się przede wszystkim na PC i relaksie przy Switchu.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie