Pamiętacie zawartość pudełka z Baldur’s Gate? Takich wydań już nie robią
Jest rok 1999. CD Projekt nie robi jeszcze własnych gier i nadal zajmuje się wydawaniem największych zagranicznych hitów nad Wisłą. W maju tego roku do rąk polskich graczy trafia tytuł, który wybije się złotymi literami w historii gatunku RPG – Baldur’s Gate.
Poza tym, że gra była (i do dziś jest) naprawdę wyborna, pierwszy Baldur mógł zapaść graczom w pamięć dzięki temu, jak został wydany. Z jednej strony mieliśmy dość standardowy zestaw, bo big boxa, pięć płytek i jewel case, a z drugiej pewien niepozorny, acz bardzo klimatyczny dodatek – pełnoprawną książkę.
“Wrota Baldura” to napisana przez Philip Athansa powieść osadzona w świecie Forgotten Realms. Dziś, po latach, czytelnicy uznają to “dzieło” za jakościową katastrofę, ale u schyłku lat 90-tych było to świetne wprowadzenie do uniwersum Baldur’s Gate. Był i wciąż jest to też dodatek dość unikatowy – w mało którym pudełku z grą znajdziemy książkę.
Pudełkowe wydanie Baldura to dziś swoisty symbol minionej epoki gier w pudełkach, które kusiły nie tylko samymi grami, ale też dodatkowymi gadżetami. Grubaśne instrukcje, ścieżki dźwiękowe i mini-artbooki to co prawda tylko szczególiki, ale – przynajmniej moim zdaniem – dodawały pudełkom z nośnikami niesamowitego uroku.
Jasne, dziś też możemy zaopatrzyć się w wersje pudełkowe z gadżetami. Świetnym przykładem jest chociażby Humankind z kolekcjonerską monetą i plakatem w zestawie albo fizyczne wydania Cyberpunka 2077 lub Wiedźmina 3. Mimo wszystko dopakowane po brzegi pudła z grami nie są już dziś standardem, a raczej wyjątkami, na które decydują się nieliczni wydawcy i to w przypadku skromnej grupy tytułów. Kolekcjonerzy fizyków w dużej mierze dostają teraz plastikowe śmieci z szaroburymi broszurkami i płytą, a nie produkty, które aż chce się eksponować na półkach.
Źródło zdjęcia wydania pudełkowego Baldur’s Gate: Allegro