Test Trust GXT 880 – co kryje się za przeciętnym wyglądem? Sprawdzamy!

Test Trust GXT 880 – co kryje się za przeciętnym wyglądem? Sprawdzamy!
Polecamy Testy

Na chwilę obecną holenderskiego mechanika możemy nabyć w większości sklepów za około 370 złotych, choć zdarzają się okazje, gdzie wydamy o stówkę mniej. W momencie swej premiery (z końcem roku 2016) testowany sprzęt potrafił kosztować 430 złociszy. Skąd taka kwota i czy przy obecnej cenie opłaca się go kupić? A może warto poczekać, aż stanieje jeszcze bardziej? Albo zupełnie sobie odpuścić? Postaram się pomóc w podjęciu tej (ostatecznie) prostej decyzji.

Firma Trust produkuje akcesoria komputerowe od ponad 30 lat. W tym czasie wypuściła na rynek niezliczone rodzaje sprzętu, a także opatentowała wiele rozwiązań, jak na przykład występujące w GXT 880 przełączniki GXT-White. Sprawdzać mają się one głównie podczas grania, jako że klawiatury z serii GXT dedykowane są właśnie graczom.

Black Red White

Recenzowany Trust przybywa do nas w opakowaniu, na którym królują trzy kolory. Biel i czerwień napisów ładnie prezentuje się na czarnym kartonie. W takich samych zresztą kolorach utrzymana jest sama klawiatura. W pudełku umieszczono okienko, w którym można podejrzeć, a także organoleptycznie sprawdzić, jak działają klawisze kierunkowe. To niezły pomysł, ponieważ będąc w sklepie możemy sami się przekonać, czy dane klawisze nam odpowiadają.

Charakternie i w trzech barwach.

Jak na klawiaturę za cztery stówki, producenci nie mają czym się zbytnio pochwalić na kartonie. Czytamy tu, że mechanik ma wbudowaną pamięć, dostosowywalne białe podświetlenie LED, N-keyRollover oraz wspomniane już, dedykowane switche GXT-White. Chcąc dostać się do urządzenia, musimy wysunąć je z pudła. Jeszcze tylko podnieść czarną, ochronną gąbkę i oto jest.

Pod mechanikiem znajdziemy obrazkową instrukcję, więc nie potrzebujemy znajomości angielskiego, aby zrozumieć podstawowe funkcje klawiatury. Jeśli potrzebujemy rozbudowanego manuala, jest on do ściągnięcia ze strony producenta. Tutaj znajomość angielskiego jest konieczna, gdyż instrukcji w języku polskim brak. Dodatkowo, w naszym zakupie za cztery paczki dostaniemy… naklejkę, którą prawdę mówiąc twórcy mogli sobie już darować.

Prócz klawiatury, w pudełku znajdziemy instrukcję i naklejkę z logiem Trust.

Wizualnie – szału nie ma

Pierwszy rzut oka na GXT 880 to myśl, że mamy przed sobą przeciętniaka, ponieważ klawiatura utrzymana jest w minimalistycznym stylu. Jest jednak odpowiednio ciężka, dobrze spasowana. Nic tu nie trzeszczy, ani nie ugina się. Matowy, czarny plastik naprawdę trudno jest zabrudzić. Zastosowawszy mało higieniczny wybieg i usiadłszy do klawiatury zaraz po obiedzie z radością stwierdziłam, że tłustych paluchów to ona nie łapie. Utrzymanie jej w czystości będzie… czystą przyjemnością (bo utrzyma się ona sama). Interesować nas będzie już tylko sam kurz.

Trust charakteryzuje się 108 klawiszami, w trzech sekcjach (tańszy model GXT 870 pozbawiono sekcji numerycznej). Jest szeroki (niemal 48 cm!), dzięki czemu (zwłaszcza) pisanie na nim jest tak płynne i intuicyjne. Klawiaturę przygotowano specjalnymi zagłębieniami pod przyłączenie podstawki na nadgarstki. Swoje logo Trust umieścił nad klawiszami strzałkowymi, co jest standardem w ich przypadku.

In gaming we… Trust!

Konkretna waga zapewnia stabilność na biurku, jednak po rozłożeniu nóżek, GXT na stabilności mocno traci. Odpowiada za to brak ogumowania tychże stopek. Same stopki są solidne i wyposażone w mechanizm blokujący. Antypoślizgów na spodzie klawiatury mamy cztery i one (w przeciwieństwie do nóżek) spisują się świetnie. Rewers posiada także dwie prowadnice pozwalające zarządzać przewodami towarzyszących graczowi urządzań, jak na przykład headset. Przewód, nieodczepiany, w czarnym oplocie, wzbogacony jednym rzepem, ma długość 170 cm.

Tył, jak i całą klawiaturę, cechuje niemal zerowe łapanie paluchów.

Biel? Niekoniecznie

Po podłączeniu do komputera, białe podświetlenie okazuje się być bardziej niebieskim niż białym, choć gdybyśmy się uparli, można by je nazwać zimną bielą. Światło wydobywa się w diod LED umieszczonych pod każdym klawiszem z osobna. Do dyspozycji mamy 4 poziomy natężenia, a wszystkie są dość subtelne. Nawet 100% iluminacji nie razi, jednak używając klawiatury w mocno nasłonecznionym pomieszczeniu, efekt bywa mizerny. Światło, mimo iż słabe, rozchodzi się w przestrzeniach między klawiszami nawet przy ustawieniu go na 25% mocy.

Jeśli ktoś mi powie, że GXT 880 (po prawej) ma białe podświetlenie, to niech spojrzy na klawiaturę po lewej.

Motywy podświetleń możemy wybierać spomiędzy podświetlenia stałego oraz snake’a – światła pełzającego po klawiszach niczym wąż. Dodatkowo w locie zaprogramować możemy 6 modułów podświetlenia wybranych przez siebie klawiszy. Moduły te znajdziemy później pod klawiszami Insert / Home / PageUp / Delete /End / PageDown. Uruchamiamy je z wciśniętym klawiszem Fn. LEDy możemy także naturalnie całkowicie wyłączyć. Po prawej stronie klawiatury nad sekcją numeryczną znajdziemy trzy diody sygnalizujące. Informują nas one o włączanej funkcji Gaming, Num Lock, Caps Lock oraz Scroll Lock.

Diody sygnalizujące oraz klawisze zawiadujące trybem Gaming i oświetleniem.

Zanim zacznie się gra

Zarówno podświetlenie jak i makra programujemy w systemie on-the-fly, jako że dla urządzenia nie przewidziano oprogramowania. Makr do dyspozycji mamy 4. Znajdują się one pod klawiszami F1-F4, a uruchamiane są wraz z włączeniem trybu Gaming (klawisz GMODE, którego wciśnięcie automatycznie blokuje również kapsel Windows). Nie musimy więc wciskać nic więcej – GMODE i można zacząć grać. Szybko, na temat i bez kombinacji. Mniej pochlebnie wypowiem się jednak na temat klawiszy multimedialnych, gdyż jest ich jedynie… trzy. Służą do sterowania dźwiękiem, jest więc opcja zwiększania, zmniejszania i wyłączania głośności. Szkoda, bo pod pustymi klawiszami F5-F12 można było jeszcze wcisnąć kilka innych klawiszy multimedialnych.

“Bogactwo” klawiszy multimedialnych.

Zanim jednak zaczniemy używać makr, należy je zaprogramować. Jest to czynność bardzo intuicyjna. Pierwszym krokiem będzie włączenie trybu Gaming. Następnie przyciskamy kombinację Fn+F1/G1. Kiedy diody sygnalizujące zaczną migać, jesteśmy gotowi na przypisanie 30 klawiszy do makra nr 1. Zapis wygląda identycznie jak rozpoczęcie nagrywania: wciskamy Fn+F1/G1. Warto wiedzieć, że klawiaturę możemy przywrócić do ustawień fabrycznych, stosując kombinację klawiszy FN+ESC, a następnie F1+F3+F5. Zeruje to przypisane przez nas ustawienia oświetlenia i makr.

Cztery kapsle sterujące makrami.

Główna broń GXT 880 – przełączniki

Zwróćmy teraz uwagę na same przełączniki. Pracują przyjemnie, wciska się je bardzo lekko, i nie należą przy tym do najgłośniejszych. Czy są inne powody, aby producent mógł się nimi chwalić? Ano są. Ich żywotność to podobnie jak w Cherry MX 50 milionów wciśnięć. Mają czteromilimetrowy, niewyczuwalny skok, z czasem reakcji wynoszącym 5 milisekund. Aktywacja odbywa się po użyciu siły równej 45g. Chociaż trudno jest je porównać do innych, znanych przełączników, to dźwiękiem przypominają nieco Cherry Black, są nawet nieco cichsze. Czasami tylko słychać odgłos sprężyny, gdzieś z wnętrza urządzenia, albo piszczenie spacji, kiedy naciśnie się ja zbyt blisko brzegu.

Granie z GXT 880 jest przyjemne, przede wszystkim dzięki wystarczająco szeroko rozstawionym klawiszom, wadze oraz miłemu w dotyku plastikowi. Szkoda tylko, że wygodniej pracuje się z nim na rozstawionych nóżkach, a stabilniej na złożonych. Na szczęście pomimo takich drobnostek, całości nie można nazwać przysłowiową chińską tandetą. N-keyrollover spisuje się dla odmiany rewelacyjnie i działa do 8 klawiszy. Miłym zaskoczeniem jest także przyjemność pisania na mechaniku. Przełączniki nie odbijają zbyt mocno, jak w przypadku niektórych klawiatur, czego skutkiem jest sytuacja, w której nie jesteśmy pewni, czy pisząc wcisnęliśmy klawisz z pożądaną siłą. Tutaj czuje się „gładkość” pisania.

GXT-White dedykowane, bardzo dobre przełączniki od Trusta.

Specyfikacja techniczna:

Połączenie
Typ przewodowy
Wersja USB 2.0
Przełączniki
Technologia mechaniczna
Model GXT-white
Typ liniowy
Siła aktywacji 45gr.
Droga aktywacji 4mm
Czas reakcji 5ms
Klawisze multim. 3
Klawisze makr 4
Anti-Ghosting N-Key rollover
Ogólne
Moduł Gry tak
Programowalne oświetlenie tak
Programowane makra tak
Wbudowana pamięć tak
Wymiary (w najszerszych miejscach) 16,6cm x 47,5 cm x 3 cm
Waga 1,6 kg
Kabel oplot – nylon
Długość kabla 170 cm
Podświetlenie LED białe
Odświeżanie 1000 Hz

Najgorszym problemem Trusta GXT 880 jest z pewnością jego wygórowana cena. Zaraz po tym poskarżyć możemy się na dosyć przeciętny design (choć to kwestia gustu). Urządzenie oszczędne jest we wszelakie udziwnienia i gadżety – ostatecznie twórcy mieli skupić się na najważniejszych dla profesjonalnego gracza elementach, co im się udało. Jest porządny antighosting oraz niebrudzący się materiał, jest funkcja Game Mode i makra, a przede wszystkim są przełączniki o świetnych parametrach (które ratują honor GXT 880). Graczowi więcej do szczęścia nie potrzeba. Generalnie, jest to model dość udany, więc jeśli uda nam się go kupić okazyjnie, za – powiedzmy – 250 złotych, to nie ma się nad czym zastanawiać.

Solidne przełączniki kontra kosmiczna cena, kto wygra ten pojedynek? Na pewno nie gracz.

Plusy:

+ nie brudzi się! (prawie)
+ wygodnie umiejscowione makra
+ szerokość urządzenia, co przekłada się na wygodę korzystania
+ wygoda pisania
+ doskonały n-keyrollover
+ niezłe parametry przełączników

Minusy:

– mało klawiszy multimedialnych
– białe podświetlenie nie jest czystą bielą
– przeciętny wygląd
– mógłby być nieco tańszy

Ocena: 4/5

Ewelina Stoj
O autorze

Ewelina Stoj

Redaktor
Bardziej od konkretnych gatunków ceni sobie kiedy gra ma "duszę" i pouczający przekaz. Nieco osamotniona w męskim świecie ruchomych pikseli próbuje udowodnić światu, że gry to także sztuka.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie