Test Marvo M729W – zaskakująco doposażona mysz dla graczy za niewielkie pieniądze. Konkurencja nie ma szans
Bezprzewodowa mysz dla gracza w cenie niższej niż 70 złotych? Okazuje się, że to możliwe. Model Marvo M729W udowadnia nie tylko to, że się da, ale także to, że da się to zrobić naprawdę dobrze.
Marka Marvo nie jest być może przesadnie znaną w naszym kraju, a szkoda, ponieważ ma w swoim portfolio sporo ciekawych, a przy tym przystępnych cenowo urządzeń dla graczy. Jednym z nich jest działająca bezprzewodowo mysz Marvo M729W, która, przyznam szczerze, wywarła na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie (późniejsze też). Już za niespełna 70 zł otrzymujemy bowiem zaskakująco solidne wykonanie, wygodny kształt, odczepiany przewód USB-C (i to w materiałowym oplocie) oraz jeszcze kilka innych rozwiązań, które zazwyczaj pojawiają się dopiero w gryzoniach wycenionych na minimum 200-250 zł. Nie wspominając już o tym, że mysz działa z wykorzystaniem bezprzewodowej łączności 2.4 GHz, nie zaś poprzez Bluetooth, który do gier niekoniecznie się nadaje, a jednak pojawia się w wielu myszach, także reklamowanych jako te dla graczy.
Marvo M729W | |
Komunikacja | bezprzewodowa 2.4 GHz |
Czujnik | laserowy |
Liczba przycisków | 7 |
Zakres DPI | 800 – 4800 DPI |
Przełączniki | do 10 mln kliknięć |
Częstotliwość raportowania | 500 Hz |
Podświetlenie | tak |
Szacowany czas pracy na baterii | do 20 h |
Wymiary i waga | 124 x 71 x 43 mm, 107 g |
Przewód | 160 cm, w materiałowym oplocie |
Cena | 67 zł |
Marvo M729W – budowa, wygląd i jakość wykonania
Marvo M729W to gamingowa mysz o ergonomicznym wyprofilowaniu, co oznacza, że cechuje się przede wszystkim mocno podniesionym grzbietem, który wygodnie wypełnia śródręcze. Całość w najszerszych miejscach mierzy ok. 7,1 x 12,4 x 4,3 cm przy wadze 107 gramów (bez odbiornika USB). Biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy, mamy więc do czynienia z gryzoniem o raczej średniej wielkości oraz średniej ciężkości (której bezsprzecznie dodaje akumulator), który odnajdzie się zarówno w dłoniach niewielkich jak i tych całkiem sporych. Tyle tylko, że właściciele mniejszych dłoni będą korzystać raczej z chwytu palm, ewentualnie claw, zaś większych – z chwytu claw / fingertip.
Marvo M729W to dodatkowo mysz asymetryczna, przeznaczona wyłącznie dla graczy praworęcznych. Jej ergonomiczność nie ogranicza się bowiem wyłącznie do mocniej uniesionego grzbietu, ale oznacza także dość agresywne opadanie prawej strony ku podkładce. Wygodnie ma również kciuk, który w trakcie używania myszy spoczywa w lekkim zagłębieniu wspieranym tzw. półką. Dzięki temu kciuk nigdy nie szura po podkładce. Muszę przyznać, że gryzoń leży w dłoni zaskakująco wygodnie. No, może zastosowanie perforowanych boków (ewentualnie podgumowania) dałoby większą kontrolę nad utrzymaniem myszy w ryzach podczas zaciętych rozgrywek, ale w tej cenie nie można mieć wszystkiego.
Poza tym, waga urządzenia jest w mojej opinii na tyle optymalna, że nikt nie powinien narzekać na brak kontroli (wyślizgiwanie się itp.). Część zewnętrzna (nie licząc iluminacji) została wykonana w 90% z czarnego plastiku, który nie jest ani matowy, ani błyszczący (coś pomiędzy). Błyszczące elementy znajdziemy jednak w pobliżu scrolla – otaczają one przycisk zmiany poziomu DPI. W dotyku tworzywo jest bardzo przyjemne i co ważne – nieprędko łapie nieczystości takie jak np. tłuste paluchy. Mysz ozdabiają też iluminacje w trzech strefach. Mowa o logo producenta, dwóch wzdłużnych pasach oraz o scrollu. Trzeba jednak wiedzieć, że tryb podświetlenia jest wyłącznie jeden (tęcza) i nie da się go też w żaden sposób wyłączyć. Myszy nie jest bowiem dedykowane żadne oprogramowanie. Iluminacje, mimo iż ograniczone, to cieszą jednak oko.
Oprócz podstawowych przycisków (LPM, PPM i scroll) znajdziemy tu jeszcze dwa boczne przyciski Dalej oraz Wstecz, przycisk zapętlający poziomy DPI (800-1200-1600-3200-4800) oraz przycisk pod kciukiem, który okazuje się tzw. przyciskiem Fire (podwójny klik, który przyda się m.in. w strzelankach). Skoro myszy nie jest dedykowane żadne oprogramowanie, to fabryczne funkcje tych przycisków muszą pozostać bez zmian. W mojej opinii wszystkie przyciski położone są w wygodnych, łatwo dostępnych dla palców miejscach. Mają ponadto wyczuwalny, twardawy i zaskakująco cichy klik. Podróż każdego z przełączników jednak dość długa (wysoki skok), co przypomina nieco mechaniczne przełączniki w klawiaturach. Ja osobiście taką kulturę pracy w myszach lubię, ale warto o tym wspomnieć, bowiem niektórzy gracze wolą jak najniższy skok. Trzeba jednak wiedzieć, że niski skok idzie zwykle w parze z droższymi gryzoniami, które dysponują przełącznikami o krótszej drodze operacyjnej.
Pod spodem gryzonia znajdziemy cztery dość wąskie ślizgacze (które zapewniają jednak bardzo przyzwoity, szybki ślizg), przełącznik on/off oraz miejsce na odbiornik USB 2.4 GHz. Na froncie znajdziemy także (znów zaskakująco) solidne złącze USB-C. W tym miejscu warto także podkreślić, że mysz działa wyłącznie bezprzewodowo. Nawet więc jeśli podłączymy ją pod port USB komputera, to będzie się ona wyłącznie ładować. Aby podczas ładowania dalej z niej korzystać, musimy więc mieć nieustannie podłączony do PC, wspomniany już odbiornik 2.4 GHz. Jeśli zaś chodzi o jakość wykonania myszy, to tu będzie krótko – nie uświadczyłem tu żadnego trzeszczenia, kiepskiego spasowania czy innych niepokojących rozwiązań. Wykonanie konstrukcji, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę cenę urządzenia, stoi na bardzo wysokim poziomie.
Marvo M729W – użytkowanie, testy i praca na baterii
Osoby, które mocniej interesują się technologią, z pewnością szybko zauważą, dlaczego mysz Marvo M729W jest tak przystępna cenowo. Nie ma co ukrywać – wszystkie tańsze urządzenia cechują się jakimiś oszczędnościami. W przypadku M729W jest to bliżej nieokreślony laserowy czujnik o odświeżaniu 500 Hz, przełączniki o sugerowanej żywotności do 10 milionów kliknięć oraz niezbyt wydajna bateria, która na jednym ładowaniu ma pracować do 20 godzin (choć z moich obserwacji wynika, że nawet kilka godzin dłużej). Nie są to więc osiągi z górnej półki, pamiętajmy jednak, że chcąc zakupić mysz o wydajniejszym (m.in. szybszym) czujniku, który zagwarantuje też wyższy poziom odświeżania, będziemy musieli wydać na nią co najmniej dwa, jeśli nie trzy razy więcej. Jednakże Marvo M729W absolutnie nie jest też urządzeniem, które rozczaruje nawet nieco bardziej wymagających graczy.
Używając mianowicie myszy Marvo M729W w grach takich jak Dying Light 2 czy Elex II, nie dane mi było odnotować żadnych problemów z płynnością czy też precyzją kursora. Dopiero sięgając po Battlefielda 2042, a zwłaszcza po CS:GO, zacząłem zauważać, że myszy (a właściwie czujnikowi) brakuje prędkości, która dawałaby mi przewagę w szybkich, kompetytywnych grach sieciowych (mysz “wyciąga” bowiem zaledwie 0,4 m/s). Żeby jednak była jasność – jeśli nie uważacie się za gracza klasy pro, lub bliskiej pro, to niespecjalnie zauważycie różnicę między grą na Marvo M729W, a na myszy za 300 złotych. Jeśli jednak używaliście już niejednej myszy, a w szybkich sieciówkach spędziliście setki godzin, to model M729W może po prostu stanowić tzw. “wąskie gardło” dla waszego skilla.
O tym, że M729W proponuje mimo wszystko (jak na tę cenę) bardzo dobre osiągi, przekonaliśmy się również w testach bardziej obiektywnych, a więc poza grami. Potwierdzają one brak interpolacji (sztucznego dodawania pikseli) i to nawet na najwyższym DPI, brak przyciągania kontowego (tzw. predykcji) oraz brak jitteru (drganie kursora wynikające z nierówności podkładki). Mamy do czynienia także z zadowalająco niskim parametrem LOD – kursor przestaje odpowiadać na wysokości ok. 3 mm. Jeśli zaś zechcemy posiłkować się suchymi danymi na temat wydajności myszy, które zwróciło oprogramowanie do ich testowania (screen poniżej), to dowiemy się, że precyzja sensora oceniona została jako “wspaniała”, zaś jego płynność jako “dobra”. Test w oprogramowaniu Enotus potwierdził ponadto, że czujnik pracuje ze stabilną częstotliwością wynoszącą sugerowane przez producenta 500 Hz.
Marvo M729W – werdykt
Gamingowa mysz Marvo M729W okazała się być urządzeniem bardziej niż tylko przyzwoitym. Z pewnością zrobiła na mnie lepsze wrażenie, niż mogłem się spodziewać. Często bywa bowiem tak, że te tańsze konstrukcje są po prostu niczym więcej, jak tylko elektrośmieciem, który ani dobrze nie działa, ani też… długo nie działa. Więcej – takie tanie sprzęty są także często przestarzałe technologicznie i oferują minimum funkcjonalności. Z Marvo M729W jest inaczej. Za niespełna 70 złotych otrzymujemy naprawdę wygodne urządzenie oferujące odłączany przewód w materiałowym oplocie, zakończony ponadto złączem USB-C. Nie zabrakło także dedykowanego schowka na odbiornik USB 2.4 GHz czy wreszcie przyzwoitego maksymalnego DPI, które ze spokojem nada się nawet do grania w rozdzielczości 4K. Dodatkowo, producent uraczył mysz przydatnym przyciskiem Fire, przyjemną i niebrudzącą się powłoką oraz bardzo sprawnymi, szybkimi ślizgaczami (co nieco zaskakuje z uwagi na ich małą powierzchnię). Przyjemnie (i cicho) działają też przyciski.
W zasadzie przed Marvo M729W schować mogą się wszystkie biedronkowe i im podobne myszki, które wprawdzie kuszą często podobną ceną, ale po bliższym przebadaniu okazuje się, że nadają się tylko do pracy w Wordzie bądź Excelu. Oczywiście decydując się na zakup myszy Marvo M729W musimy liczyć się z pewnymi kompromisami. Mysz nie działa bowiem przewodowo (kabel wyłącznie ładuje baterię) i ma tylko jeden rodzaj podświetlenia, którego nie da się dodatkowo wyłączyć. A szkoda, bo gdyby iluminacje dało się wyłączyć, mysz z pewnością podziałałaby na baterii nieco dłużej, niż tych 20-25 godzin. Summa summarum, o myszy Marvo M729W mogę wypowiedzieć się tylko pozytywnie. Krótko mówiąc jest to mysz dla tych graczy, którzy chcą w możliwie niskiej cenie otrzymać możliwie doposażoną, wygodną, solidną i bezprzewodową mysz.
ZAMÓW – Marvo M729W |
Źródło: Tekst powstał we współpracy z marką Marvo Gaming.
Test myszy Marvo M729W
Zaskakująca funkcjonalność w niskiej cenie
Na rynku mnóstwo jest myszy poniżej stu złotych, jednak zdecydowana większość z nich nadaje się tylko do grania w Pasjansa. Z Marvo M729W jest zupełnie inaczej.
Plusy:
- Solidne złącze USB-C
- Wygodny, ergonomiczny kształt
- Zaskakująco dobra praca sensora
- Wysoka kultura pracy przełączników
- Schowek na odbiornik USB pod myszą
- Dodatkowy przycisk Fire na lewym boku
- Praca na niskich opóźnieniach (2.4 GHz)
- Solidne wykonanie i niebrudzące tworzywo
Minusy:
- Brak działania przewodowego
- Brak możliwości wyłączenia podświetlenia
- Prędkość sensora może ograniczać nasze ruchy w szybkich grach sieciowych