Test klawiatury mechanicznej SteelSeries Apex Pro TKL Wireless. Marzenie każdego gracza

Test klawiatury SteelSeries Apex Pro TKL Wireless. Spełnia marzenia
Testy

Może i nie jestem w stanie pochwalić się wszechwiedzą o tym, czego pragną gracze, ale zgaduję, że klawiatura mechaniczna SteelSeries Apex Pro TKL Wireless to ucieleśnienie ich najskrytszych fantazji o tym, jaka powinna być idealna klawiatura. Tu po prostu wszystko gra i śmiga, a niektóre wręcz przełomowe rozwiązania rozkładają na łopatki konkurencję.

Klawiatury mechaniczne to ten ciekawy segment gamingu, który wciągnie Was bez reszty, jeśli tylko spróbujecie. Przez lata skrzętnie omijałem taki rodzaj sprzętu, z różnych względów. Wystarczyło tylko nacisnąć jeden przycisk, aby zrozumieć, że nie ma już ucieczki. I w ten sposób przywiązany jestem do mechaników już na zawsze. Podobnie działa jeden z flagowych modeli SteelSeries. Gdy tylko z niego skorzystałem, to wiedziałem, że nie można już wrócić z tej półki jakościowej.

  • Rodzaj podłączenia: Kabel, Bluetooth 5.0, dongle 2,4 GHz
  • Rodzaj klawiatury: Mechaniczna
  • Model przełączników: Regulowane przełączniki HyperMagnetic OmniPoint 2.0
  • Technologia nadruku klawiszy: PBT Double Shot
  • Kolor podświetlenia: RGB
  • Żywotność klawiszy: 100 mln naciśnięć
  • Wbudowana pamięć: 5 profili niestandardowych
  • Dystans do aktywacji klawisza: 0,1 – 4 mm
  • Czas reakcji: 0,7 ms
  • Procesor: 32-bitowy ARM
  • Obsługiwane systemy operacyjne: Windows, Xbox, PlayStation oraz Mac OS X (nie wszystkie funkcje)

SteelSeries Apex Pro TKL Wireless – co w pudełku?

Zacznijmy jednak od początku, czyli od pudełka. Gdy tylko dostaniemy w nasze ręce sprzęt, musimy przygotować się na całkiem spore opakowanie, które jednak zawiera wszystko, co niezbędne, aby komfortowo i bezproblemowo cieszyć się klawiaturą. Samo opakowanie sprawa miłe wrażenie pod względem designu, a sprytnie ukryte wkładki w środku mieszczą szereg akcesoriów. Oznacza to, że znajdziemy tu kabel USB-C/USB-A w nylonowym oplocie, adapter, ściągacz do keycapów, dokumenty, a do tego także podkładkę pod nadgarstki!

Nie ma więc mowy o jakichkolwiek dodatkowych „bajerach”, ale nie są przecież potrzebne. Szczególnie gdy od razu po wyciągnięciu klawiatury z pudełka poczujemy jej jakość. Urządzenie waży około 950 gramów, więc jest to słuszna waga, ale absolutnie konieczna, aby uniemożliwić przesuwanie się jej po biurku. Oczywiście zdecydowanie pomagają w tym również gumowe stopki pod spodem. Są też możliwe do postawienia nóżki w celu wyprofilowania jej kąta na biurku, oferujące dwa poziomy wysokości.

Górny panel Apex Pro wykonano ze stopu aluminium klasy lotniczej, choć dół jest tak naprawdę utwardzanym plastikiem. Nie ma się co martwić o jakość, bo po prostu czuć w dłoniach, że obcujemy z solidnym sprzętem. Wykonanie i materiały dobrej klasy da się rozpoznać już przy pierwszym dotknięciu, co niejako potwierdza, że naprawdę istnieje takie zjawisko jak „miłość od pierwszego wejrzenia”. Może i troszkę przesadzam, lecz uwielbiam, gdy jakikolwiek sprzęt w słusznej cenie reprezentował sobą wydane na niego pieniądze. W tym wypadku jest to idealne przełożenie ceny na jakość.

Solidna, dopracowana i diabelsko elegancka klawiatura

Poza tym to po prostu cholernie ładna klawiatura. Może w konkursie miss piękności nie zajęłaby pierwszego miejsca, ale głęboko szanuję SteelSeries za postawienie na klasyce i stylu, co wywołuje eleganckie wrażenie. Nie ma mowy o gamingowych, niepotrzebnych bzdetach, nieczytelnym foncie czy innych szatańskich wymysłach. Oświetlenie RGB prezentuje się ładnie, mieniąc się nieustannie zmieniającymi barwami. Zawsze można też przygasić oświetlenie, jeśli akurat odbija się Wam od choćby dołu monitora.

Jak zapewne zauważyliście po zdjęciach, klawiatura nie posiada bocznego panelu numerycznego. Do gamingu to faktycznie niepotrzebna rzecz, ale sam w pracy często ją używałem… gdy ją miałem. No ale nie można mieć wszystkiego, w końcu stawiamy tu właśnie na gamingowe podejście. Widać to także m.in. przy nakładkach PBT Double Shot, mających gwarantować długoletnią trwałość.

Do zestawu dostajecie od razu podkładkę pod nadgarstki, bez której chyba nie dałoby rady komfortowo korzystać z klawiatury. Od razu zaznaczę, że o ile sama podkładka dla mnie jest wygodna, o tyle dla mojej dziewczyny jest po prostu za długa (choć to także kwestia przyzwyczajenia). Inną sprawą jest gumowe „obicie”, które uwielbia zbierać kurz, pot, łzy i krew – zależnie od tego, w co akurat gracie. Niestety, ale minus za to, bo jednak nie mam siły ani ochoty codziennie czyścić wszystkich śladów użytkowania aż tak mocno na niej widocznych.

Przełączniki SteelSeries HyperMagnetic Omnipoint 2.0, czyli o ja cię nie mogę

Największą atrakcją sprzętu zdecydowanie są magnetyczne przełączniki SteelSeries HyperMagnetic Omnipoint 2.0. Tak, hype jest słuszny, bo to one powodują, że „konkretnie” wycenione urządzenie ma solidne argumenty stojące za taką ceną. Przełączniki wykorzystane pod klawiszami działają dzięki efektowi Halla, z wykorzystaniem jak najbardziej fizycznych czujników magnetycznych. W praktyce możecie więc spodziewać się czystej perfekcji w kontekście wykrywania naciśnięcia przycisku.

Pod klawiszami nie znajdziecie więc jakichś styków, a magnesy czuwające nad głębokością wykonywanych na nich akcji. System wykrywa, na jakim poziomie znajduje się klawisz, co w efekcie owocuje odpowiednią reakcją. Nie dziwota, że sprzęt dedykowany jest najbardziej wymagającym graczom, esportowcom i tym, z zasobnym portfelem (ponad 1000 złotych za klawiaturę to przecież nie są żadne przelewki). OmniPoint 2.0 naprawdę działa wzorowo, w sposób, jakiego dotychczas w gamingowych klawiaturach nie znajdywałem. W końcu mało który producent może pochwalić się dokładnością co do 0,1 mm, począwszy od tak malutkiej wartości, aż po maksymalnie 4 mm. Możecie „musnąć” klawisz albo docisnąć go do dechy, a klawiatura zareaguje odpowiednio do tego, czego sami będziemy sobie życzyć.

Bez problemu ustawimy nawet dwie osobne akcje na przycisk, niejako przywołując na myśl gamingowe kontrolery do konsol. Lekkie naciśnięcie „W” może skutkować wolnym ruchem naszej postaci, a włożenie dodatkowej siły aktywuje sprint. SteelSeries dorzuciło jeszcze funkcję Rapid Trigger, opierającej się na dynamicznych dwóch punktach nacisku. Urządzenie dokładnie zarejestruje moment, w którym „aktywny” przycisk jest „resetowany” (np. poprzez cofnięcie palca), reagując od razu, gdy tylko zwolnimy nacisk. Fajne przy FPS-ach, niemal niezastąpione przy nawalankach czy nawet hack’n’slashach, wszystkich grach muzycznych, rytmicznych, mini-grach opartych na zręczności i tak dalej.

Tak, to ma ekran

Apex Pro TKL Wireless ma jeszcze jeden fantastyczny “ficzer”, który początkowo uznałem za niepotrzebne wykorzystywanie baterii, ale w praktyce okazało się czymś, co ma potencjał przekonania mnie do tworzenia profili i makr. Bo wiecie, nigdy za bardzo mnie to nie obchodziło. Ot, w CoD-a nie gram dla sportu, a dla zabawy (masochista…), a raczej mało która gra wymaga od nas aż tak szalonej dokładności, aby dostosowywać wszelkie ustawienia stricte pod nią. Teraz jest to jednak znacznie łatwiejsze.

Sporą zasługę w tym ma wbudowany wyświetlacz OLED po prawej stronie na górze urządzenia. Niewielki ekranik to zbiór najważniejszych funkcji i ustawień, możliwych do dostosowania „w locie”, tj. w trakcie choćby rozgrywki, bez konieczności udawania się do dedykowanego oprogramowania. Obok jest również rolka odpowiadająca za sterowanie dźwiękiem lub właśnie wybieranie opcji, a dodatkowy klawisz ułatwia poruszanie się po menu. W panelu wybierzemy więc intensywność RGB, makry, poziomy czułości klawiszy i parę dodatkowych ustawień. I tak, jest opcja wgrania nawet własnego obrazka, dzięki czemu możemy chwalić się znajomym naszą rozpikselizowaną facjatą na klawiaturze… albo wrzucić logo jakiejś gry, co tam sobie chcecie.

Fantastycznie działa to w praktyce, szczególnie u tych, którzy na klawiaturze zamierzają pracować i grać. Dostosowanie niskiej czułości klawiszy (np. z reakcją na wcisk poniżej 1 mm) świetnie sprawdza się w grach, ale w choćby pisaniu może przełożyć się na sporo gaf. Wtedy bez problemu zmienimy ustawienia na takie z wyższą czułością. Szybko i bez błędów napiszecie więc na czacie Call of Duty, że Wasz przeciwnik to już sam wie, co i to parę pokoleń wstecz, zmieniając dynamicznie czułość pod to, aby władować mu kolejnego headshota, no po prostu poezja!

SteelSeries Apex Pro TKL Wireless stoi niebezpiecznie blisko ideału

Zanim jednak przejdziemy do zaskakująco kompetentnego software’u, muszę przyczepić się jeszcze do niektórych decyzji inżynieryjnych. Nakładki są tu w pełni konfigurowalne i wymienne, bez problemu zgarniemy je w oficjalnym sklepie producenta. Niestety nie ma możliwości zmiany przełączników. Sam nie wiem, po co ktoś miałby się na to decydować, ale i tak nie ma takiej opcji.

Na plus leci za to wykorzystanie zarówno technologii Bluetooth 5.0, dorzucanego w zestawie dongle’a Quantum 2.0, jak i kabla w oplocie. Bateria starczyć powinna nam na dość długo, bo mówimy mniej więcej o 30-40 godzinach, w zależności m.in. od ustawień jasności. Przyznam jednak, że dwa razy sprzęt miał wewnętrzne problemy z połączeniem za pomocą wspomnianego dongle’a, przez co musiałem go kilka razy włączać i wyłączać, choć wszystko było podłączone odpowiednio. Nie wiem, z czego to wynika, ale poza tymi dwoma sytuacjami, nie uświadczyłem podobnych problemów ani żadnego zrywania połączenia.

W moim PC nie mam portu USB-C, więc przejściówka to rzecz święta. Gdy jednak pierwszy raz uruchomimy Apex Pro, trzeba zaktualizować oprogramowanie. Cały soft to tak naprawdę kolektywna aplikacja SteelSeries GG, którą znam bardzo dobrze choćby z powodu namiętnego korzystania ze słuchawek tej firmy. Przy aktualizacji wymaga się od nas podłączenia naraz do komputera klawiatury oraz dongle’a, ale w zestawie dostajemy tylko jeden kabel. Dobrze, że miałem drugi w domu, bo inaczej mógłbym mieć problem z tak podstawową czynnością.

SteelSeries GG, czyli wszystko w jednym miejscu

Apkę, jak już wspomniałem, znam dobrze i bardzo cenię sobie prostotę jej użytkowania. Zawsze przed uruchomieniem nowego software’u do konkretnego modelu sprzętu peryferyjnego czuję delikatną grozę – absolutnie nie chce mi się rozgryzać nierzadko absurdalnych pomysłów informatyków wielkich korporacji, którzy nie radzą sobie z dopracowaniem tak kluczowej rzeczy, jak oprogramowanie. Nawet jeśli pierwszy raz włączyłbym SteelSeries GG, poczułbym się jak w domu, bo to po prostu banalnie proste, a zarazem pozwalające na dużo rozwiązanie. W pierwszej kolejności po aktualizacji polecam jednak zmienić docelowy czas „usypiania” nieaktywnej klawiatury, bo idzie na drzemkę szybciej, niż zdążycie sobie zrobić herbatę, a jej wybudzanie trwa dosłownie wieki.

Wśród opcji znajdziecie w zasadzie wszystko to, o czym pisałem już przy okazji sterowania za pośrednictwem ekraniku OLED. Oczywiście jest tego więcej jak choćby SteelSeries Prism pozwalające na dokładne ustawienie oświetlenia RGB. Do tego w zasadzie każdy klawisz jest w pełni konfigurowalny. Są również makra, wspominane już podwójne naciśnięcie czy intensywność wykrywania nacisku.

Gaming bez granic

Finalnie nie mogę nie polecić SteelSeries Apex Pro TKL Wireless, czyli bezprzewodowego potwora nasyconego świetnymi i celnymi rozwiązaniami. Tu niemal wszystko gra, od wzorowej konstrukcji, przez wysoki komofort użytkowania, świetne oprogramowanie aż do najważniejszej atrakcji – przełączników Omnipoint 2.0. Postawienie na magnetyczną technologię to tylko marketingowy zawijas mający obrócić Was wokół palca, a naprawdę zmieniające doświadczenia graczy rozwiązanie, które po prostu czuć od pierwszego momentu, gdy tylko uruchominy jakąkolwiek grę. Nie da się ukryć, że najwięcej do powiedzenia będą mieli tu najwięksi fanatycy, ale to przecież sprzęt stworzony wprost dla nich.

Drobne problemy w stylu brudzącej podkładki pod nadgarstki, niewymiennych przełączników (choć rozumiem, że dla niektórych może to być gwóźdź do trumny pod kątem wyboru klawiatury) oraz niemal nieistniejących problemów z łączeniem nie jest niczym, co w jakikolwiek sposób wpłynęło na moje wrażenia. SteelSeries Apex Pro TKL testowałem przez dłuższy czas, więc z całą pewnością mogę tylko stwierdzić, że to klawiatura, której nie wiedziałem, że potrzebuję.

Dla innych może się okazać spełnieniem marzeń, ale tylko jeśli będą w stanie przeskoczyć sporą barierę cenową. Jeśli jednak wydanie takich pieniędzy na klawiaturę gamingową Wam nie przeszkadza, to chyba nie ma powodu, aby odmówić tej ofercie.

SteelSeries Apex Pro TKL Wireless

Sprzęt, który pozwoli Wam poczuć się profesjonalistą

SteelSeries ma potężnego hiciora w ofercie, który nie bierze jeńców, spełniając marzenia.

4.5

Plusy:

  • Mistrzowskie wykonanie całości
  • Absolutnie genialne przełączniki HyperMagnetic Omnipoint 2.0 z efektem Halla
  • Przyjazny, intuicyjny software
  • Swoboda i wygoda konfiguracji

Minusy:

  • Dołączana gumowa podkładka pod nadgarstki
  • Brak możliwości wymiany przełączników, jeśli komuś to wadzi
  • Jest... drogo
Artur Łokietek
O autorze

Artur Łokietek

Redaktor
Zamknięty w horrorach lat 80. specjalista od seriali, filmów i wszystkiego, co dziwne i niespotykane, acz niekoniecznie udane. Pała szczególnym uwielbieniem do dobrych RPG-ów i wciągających gier akcji. Ekspert od gier z dobrą fabułą, ale i koneser tych z gorszą. W przeszłości miłośnik PlayStation, obecnie skupiający się przede wszystkim na PC i relaksie przy Switchu.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie