Remake The Last of Us powstał, bo oryginał “wyprzedzał swój czas”
The Last of Us Part I okazało się świetną produkcją, choć wielu graczy zarzucało, że jest… niepotrzebna. Szef studiów PlayStation wyjaśnia, czemu Sony naciskało na jej stworzenie.
The Last of Us Part I ostatecznie okazało się kolejną świetną grą, nawet jeżeli bazującą na stosunkowo świeżym oryginale. Przed premierą gracze zarzucali Sony, że chce od nich wyciągać tylko kasę. W końcu to remake gry sprzed niecałych 10 lat. Zmieniła się głównie grafika (i cena, rzecz jasna). Kontrowersji chyba nie dało się uniknąć, ale ostateczny efekt utwierdza w przekonaniu, że było warto.
Naprzeciw tym wszystkim kontrowersjom ponownie wychodzi szef studiów PlayStation, Hermen Hulst. W rozmowie z serwisem Axios podkreśla, że serial HBO był tylko jednym z powodów, dla których remake w ogóle powstał. Ba, nie jest to też główny sprawca całego zamieszania. Chodzi bowiem o coś zupełnie innego.
Hulst uważa, że The Last of Us “trochę wyprzedza swój czas pod względem kreatywnej wizji, wbrew ograniczeniom ówczesnej technologii”, więc Part I było naturalnym kolejnym krokiem ewolucji marki. Sony naciskało na takie odświeżenie, bo chciało “definitywną edycję” jednej ze swoich najważniejszych marek. I to taką, która dostosowana została od początku do działania na nowej generacji. Pod tym względem się udało, ale słowa Hulsta brzmią ciekawie także pod innym względem.
Od niedawna sporo się mówi również o pełnoprawnym remake’u Horizon Zero Dawn. Wychodzi więc na to, że jednym z głównych elementów polityki Sony wciąż pozostaje (pamiętacie choćby Shadow of the Collossus?) odświeżanie najważniejszych gier w portfolio firmy. Teoretycznie to dobra wiadomość dla fanów, którzy w ukochane pozycje zagrają raz jeszcze, w zupełnie nowym wydaniu.