Gracze jako darmowi testerzy. Policzyliśmy, ile studia zaoszczędzają na beta testach

Gracze jako darmowi testerzy. Policzyliśmy, ile studia zaoszczędzają na beta testach
Publicystyka

Beta testy gier to idealny pretekst dla twórców, aby zaoszczędzić miliony dolarów. Bo zwykli gracze mogą robić to, co zawodowi testerzy, tylko całkowicie za darmo.

Deweloperzy bardzo często oferują graczom swoisty bilet wstępu do nowej gry jeszcze przed premierą. Może to być w ramach zamkniętych lub otwartych testów dla każdego, z obowiązkiem wcześniejszego zakupienia pre-orderu bądź bez żadnych ograniczeń.

Teoretycznie obie strony zyskują tyle samo na przeprowadzanych testach gier. Gracze mogą zapoznać się się z tytułem przed dokonaniem zamówienia, pomóc w naprawieniu usterek i być dumnym z tego, że jako jedni z pierwszych mają wgląd do wczesnej wersji gry. Z kolei twórcy otrzymują feedback o błędach, jakości i proponowanych zmianach. Brzmi to jak uczciwa wymiana? Tego bym nie powiedział…

Gdy deweloperzy chcą zaoszczędzić, to organizują beta testy

Na pewno zdajecie sobie sprawę z tego, że istnieje taki zawód jak tester gier/aplikacji. Osoby na tym stanowisku zajmują się niemal tym samym co gracze zapraszani do okresowych beta testów, tylko że w bardziej profesjonalnym ujęciu, raportując błędy wedle pewnych kryteriów. Jeśli robią to dobrze, to wcale aż tak źle na tym nie wychodzą – średnie zarobki testera w Polsce wynoszą około 3000 zł netto, a w USA 1500-5800 dolarów miesięcznie.

Średnie zarobki testera w Polsce: 3000 zł netto
~25 dni w miesiącu po 8 godzin dziennie
3000 / 25 = 125 zł za jeden dzień pracy

125 / 8 = 15 zł za jedną godzinę pracy dla Polaka
10-15 dolarów za godzinę pracy testera w USA

Skoro firmy mogą zatrudnić testerów, by naprawić swoją grę przed debiutem na rynku, to po co mieszać w to zwykłych graczy? Oczywiście to pytanie retoryczne; studia oszczędzają na tym ogromne kwoty, nawet miliony dolarów.

Amator nie zastąpi profesjonalisty w najważniejszych etapach produkcji, ale rola testerów na etacie staje się mniejsza, gdy osiągnie się prawie grywalną wersję. Wówczas tuż przed premierą doprowadzenie stanu gry do porządku jest łatwiejsze z pomocą np. 10000-1000000 testerów, za których w ogóle nie trzeba płacić. I należy zaznaczyć, że jest to dość powszechna praktyka stosowana wśród studiów, zarówno wydających ogromne AAA, gry free-to-play, jak i indyki, które egzystują długie lata w early access. Poniżej przedstawiam Wam kilka takich przykładów…

Marvel’s Avengers

W trakcie 3 tur beta testów (łącznie 9 dni w formie zamkniętych i otwartych) grę przetestowało 6 milionów graczy. W ciągu kilku dni spędzili w Marvel’s Avengers w sumie 27 mln godzin, co daje średnio 4,5 godziny na jedną osobę.

Ile pieniędzy mogło zaoszczędzić na testerach Crystal Dynamics? Policzmy to według stawki w Polsce i nawet mocno zaniżonej do 10 zł za godzinę (tyle minimum jest wart feedback od amatorów, prawda?).

  • 27 mln h x 10 zł = 270 000 000 zł / średni zarobek dla gracza 45 zł

Tę kwotę należałoby pomniejszyć przez wzgląd na poziom zaangażowania graczy w zgłaszanie błędów. Dla potrzeb tekstu załóżmy, że choćby co 50 gracz podchodzi do testów nie tylko w celach rozrywkowych i będzie raportować o napotkanych trudnościach. To i tak przekłada się na okrągłą sumkę ponad 5 400 000 mln zł w kieszeni twórców.

Overwatch

Blizzard także skorzystał z prawa do testów i gracze nie zawiedli. Przez 5 dni otwartej bety oraz 2 tury zamkniętych testów przewinęło się 9,7 miliona graczy, którzy spędzili w Overwatch ponad 81 mln godzin.

  • 81 mln h x 10 zł = 810 000 000 zł / średni zarobek gracza 81 zł

Podobnie jak poprzednio weźmiemy na poprawkę dodatkowe zmienne, pomniejszając całkowity czas testów. Gdyby co 50 osoba przekazywała informacje do dewelopera, to należałoby testerom zapłacić 12 500 000 zł.

Battlefield 1

Otwarte testy w Battlefield 1 przeszły do historii jako jedne z najbardziej obleganych przez graczy. W tym przypadku EA wraz z DICE zaplanowali 8 dni darmowego testowania. Ilu żołnierzy pojawiło się na froncie? Aż 13, 2 miliona osób uzbrojonych po myszki, klawiatury i pady. Aczkolwiek nie zabijali się tak długo jak gracze w Overwatch – “tylko” 50 mln godzin.

  • 50 mln h x 10 zł = 500 000 000 zł / średni zarobek gracza 50 zł

Jeśli i tym razem uznamy, że nie wszyscy testerzy – z pośród 13,2 mln osób – postanowili poświęcić swój czas na podzielenie się doświadczeniami z Battlefield, to 500 mln zł nie będzie zbyt wiarygodną kwotą. Gdy podzielimy nasz wynik przez 50, to wynik będzie jakkolwiek bardziej oddający rzeczywistość – 10 000 000 mln zł.

Valorant

Dzisiaj pozycja Valorant nieco osłabła na tle innych sieciowych strzelanek, ale w momencie rozpoczęcia bety nawet twórcy byli zaskoczeni ogromnym zainteresowaniem. Należy podkreślić, że dostęp do bety był aktywny o wiele dłużej niż w innych grach, bowiem aż ponad miesiąc. Na pewnym etapie testów codziennie logowało się 3 miliony graczy.

W tym przypadku brakuje jednak oficjalnych informacji o łącznej liczbie aktywowanych kont jak również liczbie “przegranych” godzin. Biorąc jednak pod uwagę statystyki innych testów, które trwały raptem kilka dni, śmiało można stwierdzić, że gracze nabili minimum 50 mln godzin w Valorant. I nie był to czas stracony… Testerzy amatorzy pomogli twórcom wykryć 1254 błędy, co poskutkowało 6 patchami.

Powyższe informacje pokazują rolę graczy w kontekście makro skali, a przede wszystkim w wielkości budżetów, jakie studia deweloperskie musiałyby dodatkowo zarezerwować na opłacenie zewnętrznych testerów. To nie są wcale sprawy groszowe, choć z punktu widzenia pojedynczych graczy tak może wyglądać.

Powołując się na oficjalne informacje dostarczone przez twórców Space Junkies, możemy wyliczyć, ile teoretycznie zaoszczędzono pieniędzy dzięki rekordziście, który rozegrał 225 meczów w trakcie bety.

Liczba rozgrywek 1 osoby – 225 meczów
Średni czas trwania meczu – 5 minut
225 x 5 min = 1125 min – 1125/60 = 18,75 godziny

Nasz rekordzista poświęcił niemal 19 godzin w trakcie 4 dniowych testów. Jeśli weźmiemy naszą stara stawkę za godzinę i przemnożymy ją przez liczbę godzin, to okaże się, że firma tylko dzięki jednej osobie zaoszczędziła 190 zł. A to stanowi dwukrotną wartość zakupu samej gry.

Graczy traktuje się jak darmową siłę roboczą

Chwila moment… Przecież udział w zamkniętych czy otwartych testach jest wyrażany dobrowolnie, więc o co się tak w ogóle rozchodzi? A no o to, że korzyści nie są zbyt współmierne dla graczy i twórców gier. Przez testowanie można popsuć sobie późniejsze doświadczanie rozgrywki w dzień premiery – poznać część fabuły, bohaterów, elementy rozgrywki. Największą stratą jest pierwszy feeling gry, który psują niedoróbki, tudzież masa glitchy, kłopoty ze sterowaniem, restartami, itp.

Co jednak uważam za główny powód podniesienia larum, to fakt, że gracze powinni otrzymywać bonifikaty za pomaganie twórcom w łataniu gry (i nie mam na myśli skórek czy limitowanych przedmiotów do gry). W końcu wykonują po części pracę za opłacanych testerów, wskazując błędy niewykryte przez zawodowców.

Moim zdaniem wolontariat w tej dziedzinie jest uzasadniony tylko w jednym przypadku, gdy bezpłatnej pomocy potrzebują małe studia, których nie stać na dodatkowych testerów. Wtedy naprawdę warto dołożyć swoją cegiełkę, aby ich gra na premierę osiągnęła przyzwoity sukces i tym samym pozwoliła zarobić na kolejne produkcje.

Gdy jednak organizatorem testów jest ogromne studio, to współpraca beta testerów i twórców powinna przebiegać na całkiem innych zasadach, a mówiąc wprost, gracze winni mieć coś z tego znacznie więcej niż wspomnienia. Gracze nie są darmową siłą roboczą i jeśli mają wkład w naprawianie wielkobudżetowej produkcji, to należą im się z tego tytułu wymierne korzyści. Jeśli nie finansowe to chociaż powinni otrzymać na premierę darmową kopię gry lub konkretny rabat.

Może macie inne przemyślenia w tym temacie?

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie