Recenzja Bravely Default [3DS]. Taktycznie, widowiskowo, lekko erotycznie

Recenzja Bravely Default [3DS]. Taktycznie, widowiskowo, lekko erotycznie

bravely-default-agnesZaczyna się od wielkiej eksplozji, która zmiata z powierzchni ziemi cały świat naszego bohatera. Po jego wiosce pozostaje ziejąca mrokiem otchłań.

Już pierwsze minuty z Bravely Default potwierdzają, że nie mamy do czynienia z byle jaką produkcją z gatunku jRPG. Nic dziwnego. W końcu za całym projektem stoi jedna z ekip ze Square Enix, a przy samej grze pracowały osoby odpowiedzialne za niektóre odsłony Final Fantasy na Nintendo DS. Choć fabuła nie powala na kolana, jest dosyć interesująca. Do pierwszego bohatera szybko dołącza kolejna trójka, z którą ruszamy rozwiązać zagadkę kryształów żywiołu. Z jakiegoś powodu nie działają one tak, jak powinny. Objawia się to brakiem wiatru, zatrutymi ocenami czy hordami potworów, pojawiających się pod ludzkimi osadami.

Bravely Default. Trailer przedstawiający zarys fabuły

Czyje losy przyjdzie nam śledzić? Tizz Arrior to prosty młodzieniec o wielkim sercu, który w czasach pokoju nie skrzywdziłby muchy. Kiedy pojawia się zagrożenie, staje jednak w pierwszej linii, by chronić słabszych. To on na początku rozgrywki jest świadkiem końca swojej wioski. Za wszelką cenę chce dowiedzieć się, co było przyczyną tragedii. Stojąc nad krawędzią gigantycznej rozpadliny, która pochłonęła jego dom, Tizz poznaje młodą dziewczynę. Od razu widać, że owa piękność ma kłopoty i ktoś ją ściga. To Agnes Oblige, kapłanka wiatru. Została wychowana w świątyni, w której spędziła praktycznie całe dotychczasowe życie. Choć świat zewnętrzny trochę ją przeraża i onieśmiela, nie pozwala dmuchać sobie w kaszę, kiedy przyjdzie walczyć o swoje. [caption id="attachment_2335" align="alignright" width="737"]Bohaterowie Bravely Default. Od lewej: Ringabel, Edea Lee, Agnes Oblige, Tizz Arrior. Bohaterowie Bravely Default. Od lewej: Ringabel, Edea Lee, Agnes Oblige, Tizz Arrior.[/caption] Nie mija dziesięć minut, jak do wspomnianej dwójki dołączają kolejni bohaterowie. Edea Lee to wojowniczka. Wyszczekana, pewna siebie, całkowita odwrotność Agnes. Często miewa zmiany nastroju. Kim jest? Tego nie zdradzę. Powiem tylko, że to baaaaaardzo ważna osobistość. Tajemnicą niech pozostanie też pochodzenie czwartego członka drużyny. Prawdę mówiąc, on sam nie wie kim jest. Stracił pamięć. Ringabel, bo o nim mowa, jest istnym playboy’em, który bez przerwy lata za spódniczkami. Żadnej kobiecie nie przepuści… choćby jednego komplementu. To on wprowadza do rozgrywki porządne dawki humoru, często jego rozmowy spływają na tematy o zabarwieniu erotycznym.

Czas na ratowanie świata!

bravely-default-miastoPodczas zwalczania zła przyjdzie nam odwiedzić przepiękne miasta oraz niebezpieczne podziemia. Te pierwsze charakteryzują ręcznie malowane tła, z całą masą szczegółów i smaczków. Brukowane uliczki, małe latarnie przy domkach lub ogromne wiatraki, napędzające jedno z miast. Naprawdę, jest co podziwiać. Graficy wykonali kawał dobrej roboty. Podziemia podano nam już w trzech wymiarach. Zazwyczaj składają się z kilku pięter i przedzieramy się przez nie dosyć szybko. Możemy tutaj znaleźć skrzynie kryjące sekretne skarby oraz przeciwników, których trzeba poprzetrącać. Korytarze są zaprojektowane estetycznie i klimatycznie. Nic nie można im zarzucić. Podobnie ma się sprawa z mapą świata, na której spędzimy nieco czasu. Włączając efekt 3D na konsolce, wszystko nabiera milej dla oka głębi. Bravely Default zachwyca również pod względem dźwięku. Niemal wszystkie dialogi w grze są odczytywane przez lektorów, którzy spisali się naprawdę fenomenalnie. Ich głosy są bardzo dobrze dobrane do postaci. W ucho wpada również ścieżka dźwiękowa. Szczególnie utwór towarzyszący nam podczas przemierzania mapy świata. Naprawdę zachęca do przygody! Zresztą, posłuchajcie sami…

Bravely Default. Brawa za muzykę!

Mordercze potyczki, ale taktycznie

Bravely Default to rozbudowany system klas postaci. Na początku rozgrywki mamy do wyboru jedną, kolejne zdobywamy pokonując napotkanych bossów. W sumie są 23 klasy. W każdym momencie gry można przekwalifikować naszych bohaterów, np. z Białego Maga w … Wampira. Pod koniec rozgrywki jest w czym wybierać. Każda klasa to oczywiście odmienne umiejętności, prawo do posługiwania się danymi zaklęciami czy większe lub mniejsze punkty obrażeń zadawane przeciwnikom.

Jak wyglądają klasy w Bravely Default?

Do tego dochodzi masa umiejętności. Jedne podwyższą nam pasek energii, inne zapewnią ochronę przed magią lub pozwolą kontratakować. Jeśli już jesteśmy przy walce, pora na wyjaśnienie jej podstawowych zasad. Po pierwsze, wrogów na mapie nie widać, więc co pewien czas po prostu wpadamy na ich stadka. Na szczęście twórcy pozwolili na kontrolowanie, jak często się to dzieje. Jest nawet możliwość całkowitego wyłączenia losowych potyczek. Tylko jak wtedy nabić doświadczenie przed kolejnym bossem? Tak czy owak, czasem wyłączenie walk się przydaje. Na przykład wtedy, kiedy przedrzemy się przez dany labirynt i chcemy po prostu wrócić do niego, by porozglądać się za skarbami. Walki są prowadzone w systemie turowym, gdzie najważniejszą rolę odgrywają dwie opcje: bravely oraz default. Na czym to polega? Zacznijmy od tego, że na początku potyczki mamy zazwyczaj zero punktów bravely. Nie oznacza to, że nie można użyć tej komendy. Kiedy to zrobimy, licznik bravely spada do poziomu minusowego, najniżej do -3. Możemy wtedy zaatakować cztery razy w jednej turze, co ma oczywiście swoją cenę. Nasza postać musi po tym odczekać cztery kolejki, by zregenerować punkty bravely do poziomu zerowego. W tym czasie nic nie może zrobić, jest wystawiona na ataki wrogów i może zginąć. bravely-default-walkaZamiast komendy bravely, możemy użyć jej odwrotności, czyli default. Co to daje? Postać nie wykona ataku w turze, ale zyska na ten czas większą obronę oraz jeden punkt bravely. Maksymalnie można tak nabić licznik bravely do 3 punktów. Ma to duże znaczenie dla zmniejszenia kary, jaką jest strata kolejek po kilkukrotnym ataku. Przy maksymalnym naładowaniu bravely i wykorzystaniu czterech ruchów w jednej kolejce, licznik spadnie do poziomu -1. Oznacza to, że nasza postać musi odstać tylko jedną turę i znów może wrócić do akcji. Podczas trudnych walk z bossami można również przywołać swoich znajomych, dodanych za pośrednictwem StreetPass lub wyszukanych w internecie. Na najtrudniejszym poziomie trudności niektóre potyczki są bez tego niemal niemożliwe do przejścia.

Budowa nowego, lepszego świata

Ciekawym rozwiązaniem w Bravely Default jest możliwość odtworzenia wioski Tizza. Możemy stawiać kolejne budynki, sklepiki, naprawiać mosty oraz – łącząc się z siecią – zapraszać do odbudowy innych graczy. Im więcej ich mamy, tym prace idą szybciej. Po co to wszystko? Przykładowo stawiając sklep ze zbrojami, dostajemy dostęp do niedostępnego gdzie indziej ekwipunku. Podobnie jest z eliksirami czy magicznymi przedmiotami. We wiosce pojawiają się również potężni wrogowie, zwani Nemesis. Nie niszczą naszych zabudowań i w sumie nikomu nie szkodzą. Ich pokonanie równa się jednak z wielką nagrodą i sporą dawka punktów doświadczenia. Na podsumowanie dodam, że Bravely Default nie należy do gier, za które płacimy ponad 150 zł i po dwóch dniach mamy ją za sobą. Żeby ukończyć przygodę, należy poświecić około 60 godzin. Zapewniam Was, że nie będzie to czas stracony. PLUSY:
  • świetny system walki
  • grafika oraz muzyka na piątkę
  • kilkadziesiąt godzin wciągającej zabawy
MINUSY:
  • niestety, gra się kiedyś kończy...
Darek Madejski
O autorze

Darek Madejski

Redaktor
Wspomina gaming lat 90. z wielkim sentymentem. Ekspert w dziedzinie retro sprzętu oraz starych konsol. Oprócz duszy kolekcjonera, fan współczesnych gier singleplayer, głównie tych na PlayStation. Specjalista w treściach dotyczących PS Plus oraz promocji. Poza pracą, fan seriali w klimacie postapokaliptycznym, koszenia trawy, rąbania drewna i zajmowania się wszystkim, by tylko nie siedzieć w miejscu.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie