Recenzja Battlefield Hardline [PC] – mocny średniak

Recenzja Battlefield Hardline [PC] – mocny średniak

battlefield hardlineBattlefield Hardline z pewnością szybko zostanie zapomniane przez graczy. Twórcy zastosowali sporo nietrafionych pomysłów, choć momentami gra potrafi zaskoczyć. Ale tylko momentami. Hardline warto kupić tylko wtedy, kiedy stanieje i to przynajmniej o połowę.
Po beta testach Battlefield Hardline, nie spodziewałem się cudów. Z tego względu do recenzowania finalnej wersji gry nie podchodziłem z wielką nadzieją na produkt wybitny. Wiedziałem, że multiplayer mnie nie zaskoczy, bo twórcy tak naprawdę musieliby go stworzyć od nowa. Nadzieję pokładałem jednak w trybie kampanii, która niestety, tak jak cała gra, okazała się po prostu przeciętna. W Battlefield Hardline przedstawiona jest historia gliniarza Nicka Mendozy, który pochodzi z rodziny mającej na pieńku z prawem. Nick postanowił całkowicie się od tego odciąć i zostać przykładnym stróżem prawa. Poznajemy go jednak w nietypowych okolicznościach, bowiem skuty kajdankami przewożony jest do więzienia. Następnie akcja cofa się w czasie i widzimy Nicka wraz ze swoim partnerem, którzy machając odznaką rozprawiają się z lokalnymi gangsterami. Historia opowiedziana w grze przywodzi na myśl klasyczne filmy o gliniarzach i zbirach. Mamy wątek narkotykowy, skorumpowanych policjantów, trochę nietypowych zwrotów akcji i w zasadzie tyle. Jeśli liczycie na fabularne zaskoczenie, to niestety muszę Was rozczarować. W Hardline nie znajdziecie absolutnie niczego, co wcześniej nie zostało pokazane w filmach sensacyjnych. [gallery columns="5" ids="19730,19729,19663,18105,17638,17616,17615,17614,17606,17601"] Twórcy chwalili się, że Battlefield Harline to coś na wzór interaktywnego serialu (tak też zresztą gra była reklamowana w mediach), w którym bierzemy czynny udział. Potwierdzają to trzy rzeczy. Po pierwsze podział Kampanii na odcinki. Po drugie wstęp danego odcinka rozpoczyna się od krótkiego przedstawienia tego, co było w poprzednim. Z kolei jeśli przerwiemy dany fragment, możemy zobaczyć krótką zajawkę tego, co będzie w kolejnym. To akurat strasznie bezsensowne rozwiązanie, ponieważ psuje całkowicie efekt zaskoczenia dotyczący tego, co ma się dalej wydarzyć w grze. Ja za każdym razem, kiedy byłem zmuszony zakończyć grę w środku akcji, po prostu szybko starałem się wyłączyć wyświetlanie filmiku zapowiadającego kolejny odcinek. Dla osób przewrażliwionych na punkcie spoilerów, rozwiązanie to potrafi skutecznie wyprowadzić z równowagi. W końcu po trzecie. W postacie wcielają się prawdziwi aktorzy i to nie tylko jeśli chodzi o głosy bohaterów. Aktorzy udzielili również swoich prawdziwych twarzy. Niestety w polskiej wersji językowej, po raz kolejny mamy do czynienia z kiepskim dubbingiem, przez co immersja z grą znacznie się obniża.

Mendoza fetyszysta

Spory problem mam też z oceną rozgrywki w kampanii, która jest niebywale schematyczna. Z reguły opiera się na tym, żeby przeskanować otoczenie telefonem w celu wykrycia przeciwników, a potem ich eliminacji. Do rozprawienia się z bandytami możemy podejść na dwa sposoby. Załatwić ich po cichu, albo po prostu niczym Rambo rzucić się w wir walki. Ten pierwszy sposób jest nieco prostszy, bowiem zwykle nasi przeciwnicy chodzą po z góry ustalonych ścieżkach i wyłącznie przez własną nieudolność możemy zwrócić ich uwagę (bieganiem obok nich czy niekontrolowanym wystrzałem). Jeśli zdecydujemy się z kolei na wariacki ostrzał, trzeba nieco się napocić, ponieważ przeciwnicy celują naprawdę dobrze. Do tego stopnia, że potrafią nawet przestrzelić grube ściany. To jednak wynika z niedopatrzenia twórców i często niestety mocno irytuje.

Battlefield Hardline - zwiastun premierowy:

W Hardline pojawiło się jednak kilka istotnych patentów wpływających na lekki powiew świeżości w rozgrywce, ale niestety nie do końca przemyślanych. Po pierwsze Nick potrafi aresztować bandziorów - wyjmując odznakę i celując we wroga, nakłaniamy go do poddania się. W sumie możemy w ten sposób obezwładnić maksymalnie trzech oponentów stojących obok siebie. Niedorzecznym jest jednak fakt, że kiedy pokażemy odznakę i zaczniemy aresztować jednego, pozostała dwójka stoi potulnie czekając na swoją kolej. Ponadto Nick ma niezliczoną ilość kajdanek przy sobie, więc na dobrą sprawę może zaaresztować wszystkich przeciwników znajdujących się na danym terenie walki. Ponadto jak aresztujemy jednego typa i ten zaczyna krzyczeć, drugi zwykle go nie słyszy (musi być naprawdę blisko, żeby zorientować się w wydarzeniach). Dziwię się też, że nikt w studiu nie wpadł na pomysł, żeby przeciwnicy poddawali się w trakcie walki. Naprawdę świetnie by wyglądały akcje, w których po nieudanym ostrzale grupka wrogów wywiesza białą flagę. Battlefield-Hardline-(6) Inną nowością jest opcja skanowania otoczenia za pomocą telefonu. Dzięki niej można nie tylko namierzyć wrogów, ale dodatkowo wykryć wśród bandziorów tych najgroźniejszych przestępców. Dostajemy wgląd do ich akt i za ich aresztowanie (nie zabicie), otrzymujemy dodatkowy bonus pieniężny. Za uzbieraną kasę możemy z kolei ulepszyć broń lub kupować nowe pukawki. Skanowanie otoczenia przydaje się także do szukania dodatkowych dowodów w śledztwach, które prowadzimy. Niestety to, czy znajdziemy ich mniej czy więcej podczas danej misji, nie wpływa w żaden sposób na rozwój fabuły. Są to po prostu dodatkowe informacje, które jedynie pozwalają nam odkrywać pewne detale związane z historią bohaterów.

W sieci bez rewelacji

Tradycyjnie Battlefield multiplayerem stoi, więc po spędzeniu około 7-8 godzin z trybem Kampanii (tyle w zupełności wystarczy, żeby ukończyć singla), czas przyjrzeć się opcjom sieciowym. Tutaj na graczy czeka siedem trybów. Dwa z nich zapewne dobrze znacie z innych gier, a mianowicie Zespołowy DM oraz Podbój. Pierwszego wyjaśniać nie trzeba, w drugim chodzi o zajmowanie terytoriów oznaczonych na mapie. Multiplayer w Battlefield oferuje jeszcze Na Celowniku, w którym jeden z graczy wciela się w VIP-a. Rolą policjantów jest jego ochrona, a po drugiej stronie stoją złoczyńcy, którzy chcą go dopaść. Krwawa Forsa polega z kolei na zabezpieczeniu kasy w specjalnym skarbcu, zarówno policjanci jak i złodzieje walczą tutaj o tytułową mamonę. Jednym z ciekawszych jest Napad, którego nazwa mówi sama za siebie. Ciekawe w tym trybie jest to, że przygotowane poziomy potrafią pod wpływem ostrzału z ciężkiej artylerii zmienić nieco układ poszczególnych elementem otoczenia. Przez to czasami uzgodniona z kompanami droga ucieczki z kasą może okazać się trakcie walki ślepym zaułkiem. To dodaje nieco pikanterii do rozgrywki. Inny tryb, czyli Na Ratunek, pozwala z kolei wcielić się w grupę szturmową, która musi uwolnić zakładnika.

Battlefield Hardline - tryb Fucha:

Najlepiej prezentuje się Fucha. Gracze, podobnie jak w Podboju, muszą zajmować konkretne punkty, ale tutaj tymi punktami są pojazdy rozlokowane w różnych miejscach na mapie. Cały czas trzeba poruszać się w autach, aby zdobyć cenne punkty dla drużyny. Oczywiście na porządku dziennym jest ostrzał samochodów i zmiany kierowców. To również jeden z trybów, w który obecnie gra najwięcej osób w sieci. Niestety nie na tyle dużo, aby powiedzieć, że w całym multi Battlefield Hardline są tłumy. Zdaje się, że nawet dziś można znaleźć więcej graczy w Battlefield 4 niż w najnowszej produkcji DICE.

Przedsmak przed Battlefield 5

Oceniając Battlefield Hardline nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to wyłącznie zapychacz pomiędzy czwórką, a nadchodzącą piątą częścią. Kampanii dla pojedynczego gracza brakuje mocnego kopnięcia - akcji które będę pamiętał. O ile sam pomysł na pokazanie skorumpowanego świadka policji w Miami kupuję, bo jednak w FPS-ach dość już mam kosmicznych klimatów, tak niestety opowiedziana historia jest równie emocjonująca co Mistrzostwa w Krykieta. Od strony graficznej również nie ma fajerwerków, bowiem Hardline działa na tym samym silniku co Battlefield 4 -  Frostbite. Ma to swoje zalety, bowiem wymagania sprzętowe gry są naprawdę rozsądne. Udźwiękowienie jest również poprawne, jedynie polski dubbing kuleje. A multiplayer? Jeśli chcecie porządnej rozgrywki, zainwestujcie w czwartą część Battlefield. PLUSY:
  • tryb multiplayer, który może się podobać (zwłaszcza Fucha)
  • Kampania z potencjałem
MINUSY:
  • schematyczność misji w Kampanii oraz mało charyzmatyczni bohaterowie
  • nietrafione rozwiązania w rozgrywce jak aresztowanie przeciwników
  • niedopracowany model jazdy pojazdów
  • częsty chaos w multi
Robert Ocetkiewicz
O autorze

Robert Ocetkiewicz

Redaktor
Z grami związany już prawie 30 lat, czyli od momentu, kiedy na polskim rynku królowały gry z bazaru, a Mario dostępne było na Pegasusie. Specjalizuje się w grach wyścigowych i akcji, ale nie stroni też od strategii ekonomicznych. W swojej karierze recenzował na łamach serwisów takich jak Interia i Onet oraz publikował w magazynie o grach PlayBox.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie