Parodia GTA, Batmana i Mario w jednym? Retro City Rampage! [recenzja 3DS]

Parodia GTA, Batmana i Mario w jednym? Retro City Rampage! [recenzja 3DS]

retro-city-rampage-2 Będą napady na bank, „pożyczanie” cudzych samochodów i… Wojownicze Żółwie Ninja? A to dopiero początek.
Retro City Rampage po niemal dwóch latach od premiery na innych platformach zawitało na 3DS-ie. Wersja na małe Nintendo graficznie nie różni się niczym od tego, co widzieliśmy na PC czy PS3. W skrócie – jest kwadratowo. No, ale w końcu mamy do czynienia z produkcją indie, która przenosi nas do epoki 8-bitowych komputerów. Akcję gry osadzono w roku 1980. Jako Player (tak nazywa się nasz heros) przyjdzie nam wziąć udział w 62 misjach głównych plus kilkudziesięciu dodatkowych. Zaczynamy od udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która obrabia miejski bank. Po nie do końca udanej akcji uciekamy ulicami Theftropolis. Nagle z kanału wyskakują Wojownicze Żółwie Ninja, jesteśmy przyparci do ściany, więc pozostaje… ukryć się w rurze niczym Mario.

Retro City Rampage - tak się prezentuje

Player to twardy facet, może lekko niezrównoważony psychicznie. Z drugiej strony, jak tu zachować trzeźwość umysłu, kiedy lodówka okazuje się machiną przenoszącą nas w czasie, odkrywamy, co Batman skrywa w swojej piwnicy, a dr von Buttnick (analogia do Sonic the Hedgehog) ciągle depcze nam po piętach. Istne szaleństwo! Player ma do wyboru 24 sposoby na eksterminację wrogów. Tyle przynajmniej jest broni - od mandoliny, poprzez shotguna, uzi, aż do wyrzutni rakiet. I kolejny hit – jeśli zabraknie nam amunicji, można zgnieść ścigającego nas policjanta pupskiem. Ot tak, jak robi to nasz znajomy Mario. Za skakanie przechodniom po głowach dostaniemy kasę, którą można wydać w kilkunastu sklepach. Nowe ciuszki, tatuaże, fryzury – do wyboru, do koloru. retro-city-rampage-3dsMożemy również olać wątek fabularny i po prostu pobujać się po mieście sportowym autem, terenówką czy rowerem. W tle przygrywa jedna z dwunastu stacji radiowych. Kiedy wynudzimy się bezcelowymi spacerkami, warto wstąpić do salonu gier, gdzie czeka na nas kilka automatów. Największą zaletą Retro City Rampage jest zróżnicowanie rozgrywki. Kolejne zadania zaskakują, bawią i na pewno się nie powtarzają. Pływamy, wysadzamy w powietrze, rozwozimy gazety, a nawet łapiemy za kosę i pomagamy Śmierci. Jeśli pikseloza Wam nie straszna, znajdziecie tutaj około 10 godzin naprawdę dobrej zabawy. Wersja na Nintendo 3DS została wydana jedynie w wersji cyfrowej. Kosztuje 37 złotych. Moim zdaniem – warto, warto warto!
Darek Madejski
O autorze

Darek Madejski

Redaktor
Wspomina gaming lat 90. z wielkim sentymentem. Ekspert w dziedzinie retro sprzętu oraz starych konsol. Oprócz duszy kolekcjonera, fan współczesnych gier singleplayer, głównie tych na PlayStation. Specjalista w treściach dotyczących PS Plus oraz promocji. Poza pracą, fan seriali w klimacie postapokaliptycznym, koszenia trawy, rąbania drewna i zajmowania się wszystkim, by tylko nie siedzieć w miejscu.
Advertisement
Udostępnij: